"Zostało wszczęte śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci trzech osób, to jest o czyn z artykułu 155 kodeksu karnego, jak również w sprawie uszkodzenia ciała jednej osoby z art. 157 k.k. - chodzi tu o 16-latka, który doznał u lżejszych obrażeń. Śledztwo dotyczy również art. 90 prawa budowlanego, czyli prowadzenia robót budowlanych bez wymaganej zgody lub zgłoszenia. Będziemy również analizowali, czy doszło do narażenia na utratę życia lub zdrowia większej ilości osób. Wszystko będzie kompleksowo wyjaśnione i brane pod uwagę" – powiedziała szefowa zakopiańskiej prokuratury Barbara Bogdanowicz.

Reklama

Do tragicznego wypadku doszło na parkingu przy górnej stacji wyciągu narciarskiego Rusiń-Ski w Bukowinie Tatrzańskiej w poniedziałek przed godz. 11. Podmuch wiatru zerwał dach z wypożyczalni sprzętu narciarskiego. Dach spadł wprost na cztery osoby. Mimo reanimacji nie udało się uratować 52-latki i jej 15-letniej córki. 21-latka – druga córka zmarłej kobiety – w bardzo ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala w Nowym Targu, gdzie zmarła wieczorem tego samego dnia.

Kolejny poszkodowany to 16-latek, który z urazami głowy i stłuczeniem barku trafił do szpitala w Zakopanem. Chłopak jest spokrewniony z ofiarami wypadku. Piątym poszkodowanym jest mąż i ojciec ofiar wypadku, który po urazie psychicznym również jest hospitalizowany.

Ratownicy z Grupy Podhalańskiej GOPR jako pierwsi podjęli akcję ratowniczą podczas wypadku, gdzie zerwany pod naporem wiatru dach runął na kilka osób.

Podhalańscy goprowcy pełnią codzienne dyżury na terenie stoku narciarskiego Rusiń-Ski. W poniedziałek dyżur pełniło tam trzech ratowników. Z ich relacji wynika, że ok. godz. 10.35 do dyżurki GOPR na górnej stacji kolei wbiegła osoba z informacją o zerwanym dachu, który uderzył w osoby będące na parkingu stacji.

Reklama

Ratownicy GOPR skoordynowali działania ratownicze na miejscu i jako pierwsi rozpoczęli akcję reanimacyjną z użyciem między innymi defibrylatora.

Reklama

Do akcji zostały również włączone osoby postronne, które prowadziły masaż mięśnia sercowego, w tym napotkana pielęgniarka. Następnie ratownicy powiadomili kolegów ratowników TOPR z prośbą o użycie śmigłowca, Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Krakowie oraz Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. W dalszej kolejności do działań ratowniczych zostały włączone załoga śmigłowca TOPR oraz inne służby, w tym straż pożarna oraz policja – relacjonował wiceprezes Grupy Podhalańskiej GOPR Paweł Konieczny.