Według prokurator Bogumiły Tarkowskiej, zarzuty mają związek ze śledztwem dotyczącym ustawiania przetargów na dostawę sprzętu medycznego i odczynników oraz konkursów na niektóre usługi dla publicznych zakładów opieki zdrowotnej z terenu całego kraju.

Reklama

Zarzuty korupcyjne usłyszeli: kierownik pracowni chemii klinicznej Instytutu Kardiologii 54-letnia Danuta G., kierownik zakładu biochemii klinicznej w tej placówce 65-letni Dariusz S. oraz zastępca dyrektora ds. klinicznych i organizacyjnych instytutu Jarosław P. Później był on też wiceministrem zdrowia w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.

Śledczy ustalili, że Jarosław P. zażądał od firmy, która wygrała przetarg na diagnostykę laboratoryjną w latach 2003-2005 pokrycia kosztów remontu pomieszczeń służbowych zajmowanych przez ówczesnego dyrektora instytutu. Koszt prac wyniósł prawie 55 tys. zł.

Oprócz tego Jarosławi P. usłyszał zarzut - w związku z pełnieniem funkcji publicznej - "przyjęcia co najmniej 55 tys. zł oraz wiecznego pióra wartego prawie 3 tys. zł w zamian m.in. za ułatwienie jednej ze spółek wygrania przetargu". Byłemu wiceministrowi zdrowia grozi kara do 10 lat wiezienia.

"Nie dopuszczam do siebie myśli, że któryś z moich współpracowników mógł wziąć łapówkę. Znam go od wielu lat" - mówił o Jarosławie P. po jego zatrzymaniu były minister zdrowia Zbigniew Religa.

Z kolei Danuta G. wzięła co najmniej 3 tys. zł łapówki w zamian za "zamawianie, jak i zwiększanie zamówień odczynników do badań laboratoryjnych wykonywanych przy pomocy dzierżawionego przez szpital sprzętu".

Dariusz S. dostał natomiast co najmniej 10 tys. zł łapówki za promowanie działalności określonych spółek. Pozytywnie też opiniował oferty przetargowe składane przez te firmy. Poza tym dostał laptopa wartego prawie 7 tys. zł oraz miał pokryte zostały koszty wyjazdów na krajowe i zagraniczne konferencje.

Reklama

Dariuszowi S. oraz Danucie G. grozi kara do ośmiu lat więzienia.

Śledztwo dotyczące korupcji w służbie zdrowia prowadzone jest już od dłuższego czasu. Obejmuje ono lata 2001-07. Do tej pory w całej Polsce aresztowano w tej sprawie prawie 30 osób. Ale prokuratura w Łodzi, która prowadzi śledztwo, zapowiada, że to nie koniec.