Dzisiejsza dymisja to efekt marcowych obrad uczelnianego Senatu. Uznał on, że synowa Edwarda Gierka nie powinna być dłużej szefową szpitala. Lekarka będzie jednak dalej uczyć, bo nie można jej odwołać z funkcji wykładowcy. Kto będzie jej następcą? Na razie nie wiadomo.

Reklama

W zeszłym roku profesor Gierek dwa razy zatrzymano pijaną w pracy. Po alkoholu pokazywała jednemu z dziennikarzy... majtki, które trzymała w torebce.

Śląski samorząd lekarski na początku lutego zawiesił ją w wykonywaniu zawodu lekarza. Do tego Najwyższa Izba Kontroli opisała korupcję w szpitalu. Sprawą zajmuje się policja i prokuratura.

NIK: Były przekręty

NIK zarzuca okulistce - byłej synowej Edwarda Gierka - że sypiała w Hiltonie w apartamentach po 12 tysięcy złotych i na koszt szpitala latała klasą biznes za 8,5 tysiąca. Według kontrolerów, miała też ustawiać przetargi i wziąć milion złotych za zlecone szpitalowi badania.

Milion w kieszeni pani profesor pojawił się - według NIK - gdy podpisała dwie umowy na badania kliniczne leków. Jedną jako szpital, drugą - jako badacz. Różnica w wynagrodzeniach była ogromna. Np. za przeprowadzenie dwóch badań szpital zyskał 62 tysiące złotych, a naukowcy ponad 2 miliony.

Inspektorzy twierdzą, że milion wzięła sobie profesor Gierek, a resztę podzieliła między swoich ludzi.

Reklama

Szastała pieniędzmi

Inspektorzy NIK - którzy przebadali finanse szpitala - nie mogli uwierzyć własnym oczom. Okazało się, że w placówce kupowano niepotrzebne lekarstwa i drogi sprzęt. Drogie wyposażenie stało bezużyteczne. Na przykład - Jak twierdzi NIK - w grudniu 2005 roku za 35 tysięcy złotych kupiono dwie sondy. Jedna nigdy nie była wykorzystana, druga sporadycznie.

W listopadzie tego samego roku szpital kupił za 690 tysięcy złotych dwa specjalistyczne mikroskopy i stoły operacyjne. Ale pacjenci tego nie odczuli. Sprzęt nigdy nie był używany.

Po co te zakupy? Zdaniem kontrolerów, dyrektorka szpitala pomagała w ten sposób zaprzyjaźnionym firmom, biorąc od nich sprzęt lub leki, których wcale nie potrzebowała.

Profesor Gierek wszystkiemu zaprzecza i przekonuje, że jest niewinna. Jednak władze uczelni nie chcą już widzieć jej na dyrektorskim stołku.

"Podczas dzisiejszego posiedzenia Senat, po zapoznaniu się z wynikami kontroli NIK w szpitalu, negatywnie zaopiniował dalsze pełnienie funkcji dyrektora przez panią profesor" - powiedziała PAP rzeczniczka Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, Izabela Koźmińska-Życzkowska.