Sąd nakazał Instytutowi poprawić akt oskarżenia. IPN odwoła się od tej decyzji. Ale - jak przyznaje doktor Antoni Dudek - to wielka strata, że sąd zastanawiał się nad tą decyzją przez cały rok.

Reklama

"Przecież większość tych ludzi ma ponad osiemdziesiąt lat" - stwierdza Dudek. "Z uwagi na upływ czasu i wiek ludzi, którzy temu postępowaniu podlegają, proces nigdy się nie zacznie, bo kolejni oskarżeni będą odchodzili z tego świata" - dodaje.

Sąd zdecydował też, że prokuratorzy IPN mają przesłuchać między innymi ówczesnego sekretarza KC KPZR Michaiła Gorbaczowa i byłą premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. "Równie dobrze w tej sprawie można domagać się przesłuchania Dalajlamy" - ironizuje Antoni Dudek.

A szef IPN dodaje, że nadzieja sądu na przesłuchanie ciężko chorej Thatcher czy Gorbaczowa to po prostu ułuda. "Podobnie nierealne są nadzieje na otwarcie archiwów Rosji. Mrzonką jest też nadzieja na poznanie akt w państwach zachodnich" - uważa Janusz Kurtyka.

Kurtyka podkreśla też, że jego zdaniem, sąd już dziś może osądzić stan wojenny, a na pewno zgodność jego wprowadzenia z konstytucją.

"Oczywiście, jeśli nasze odwołanie nic nie da, postaramy się, jako prokuratorzy IPN, sprostać wymaganiom sądu. Ale dla nas to rok czy dwa stracone na gromadzenie dowodów, których i tak nie da się zdobyć" - komentuje szef Instytutu.

W śledztwie dotyczącym wprowadzenia w grudniu 1981 roku stanu wojennego oskarżonych jest dziewięć osób. To członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz Rady Państwa PRL. Zarzuty dotyczą między innymi kierowania i udziału w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw".

Główni oskarżeni to 84-letni gen. Jaruzelski - ówczesny sekretarz PZPR, premier PRL i szef MON, a także szef WRON, 82-letni gen. Kiszczak - członek WRON i ówczesny szef MSW oraz 80-letni Kania, były już wtedy I sekretarz KC PZPR. Oskarżeni nie przyznają się do zarzutów. W śledztwie odmówili zeznań.