Od wielu lat sprawa nie ruszyła naprzód, poza rozważaniami i kompromisami. Problem upamiętnienia polskich ofiar wiąże się z szerzą dyskusją w Niemczech, bo jest dążenie, by pomniki dedykować bezpaństwowcom, patrzeć szerzej, stawiać na większy uniwersalizm - mówiła w TOK FM Hanna Radziejowska, kierownik berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego.
Problem upamiętnienia polskich ofiar wiąże się z szerszą dyskusją w Niemczech, bo jest dążenie, by pomniki dedykować bezpaństwowcom, patrzeć szerzej, stawiać na większy uniwersalizm. Jest niechęć do nacjonalizowania pamięci - mówiła Radziejowska.
Jednak jej zdaniem, jeśli chodzi i krzywdy oraz cierpienie, generalizacja nie jest dobrą drogą.
Mówimy o doświadczeniu państwa polskiego, którego 6 mln obywateli zginęło w czasie wojny. Nie jest prawdą, że doświadczenie ujęte w jedną ramę jest lepiej uszanowane. Takie rzeczy trzeba traktować w sposób konkretny – przekonywała w TOK FM.
W ubiegłym tygodniu komentarz na ten temat opublikował na stronie internetowej dziennika "Die Welt" emerytowany szef Federalnego Urzędu Budownictwa i Zagospodarowania Przestrzennego Florian Mausbach. Przypomniał w nim właśnie o potrzebie postawienia w Berlinie pomnika polskich ofiar II wojny światowej. Dodał, że nie da się jednak go zastąpić proponowanym centrum dokumentacji skutków hitlerowskiej okupacji we wszystkich dotkniętych nią państwach europejskich.
W niemieckiej stolicy jest wiele miejsc pamięci. A niektóre z najlepszych pomników natrafiały początkowo na niechęć. Tak jest też z planowanym pomnikiem ofiar niemieckiej okupacji Polski - zauważa autor komentarza.
Radziejowska zauważyła, jak bardzo Polacy nie zdają sobie sprawy, jak bardzo wiedza o Polsce, o jej kulturze czy historii, jest nieobecna w Niemczech.
U nas czyta się w szkole Manna, Goethego, rozmawia się o historii Niemiec. Tego tutaj nie ma. Przeciętny młody Niemiec nie ma zielonego pojęcia o Polsce – mówiła Radziejowska.
Jej zdaniem pomnik polskich ofiar może mieć też inne znaczenie.
To jest głębsza dyskusja o tym, czy w Niemczech powinno się uczyć w odniesieniu do kodów historycznych czy kulturowych Polski. Czy warto patrzeć tylko na zachód, czy czasem też na wschód – dodała.