Warszawski Uniwersytet Medyczny zaproponował Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury, że w ramach promocji szczepień w Polsce - bo jak wiadomo, połowa Polaków nie chce się zaszczepić - wykorzystają dodatkową pulę przeznaczoną na takie działanie. Grupa aktorów seniorów z tej grupy ryzyka została umówiona na szczepienie - powiedziała na antenie TVN24 aktorka Maria Seweryn

Reklama

Wyjaśniała, że w przychodni się znalazła, bo postanowiła na szczepienie zawieźć swojego ojca, Andrzeja Seweryna, ponieważ jest po bardzo poważnej operacji i chodzi o kulach. Nie spodziewałam się, że zostanę postawiona w takiej sytuacji wyboru, że mogę skorzystać z tego, ponieważ tak jak zrozumiałam, dawka została otwarta, nikt za nami nie był w kolejce i mi to zaproponowano, że skoro to już jest i skoro jestem, to mogę z tego skorzystać i ja po prostu z tego skorzystałam - stwierdziła.

Miałam też świadomość tego, że to nie jest zabieranie nikomu szczepionki, że to jest jakaś osobna pula, dodatkowa. Ja tylko mogę poprosić, żeby wszyscy sobie wyobrazili, że są w mojej sytuacji, że mają świadomość, że to jest jakaś dodatkowa pula, osobna dla aktorów, że potem będzie można tego użyć do promocji - powiedziała. I nagle w takiej sytuacji dość przypadkowej stanęłam: "wchodzi pani czy nie wchodzi, bo dawka jest otwarta, może pani skorzystać", to ja po prostu weszłam i zrobiłam sobie te szczepienie - zauważyła.

"Jest mi naprawdę bardzo przykro"

Być może rzeczywiście popełniłam błąd, bo nie powinnam była z tego skorzystać. To jest na pewno nauczka na przyszłość dla mnie. Jeżeli ktoś się czuje przeze mnie oszukany, to jest mi naprawdę bardzo przykro - podkreśliła. - Nie chciałam zrobić niczego złego i w tym momencie byłam przekonana, że nie zabieram niczego nikomu, bo wiedziałam, że jest to jakaś dodatkowa pula. Za mało informacji mam na ten temat jednak i na przyszłość na pewno będę prosiła o więcej - podsumowała