"To jakiś obłęd. Miesięcznie odbieram telefony nawet od setki uzależnionych od hazardu w sieci. I cały czas gwałtownie ich przybywa" - mówi DZIENNIKOWI Lubomira Szawdyn, psychoterapeutka uzależnień. Podobne obserwacje ma psycholog Tomasz Makowski. Jeden z jego pacjentów, blisko 40-letni mężczyzna, internetowy nałóg przypłacił rozpadem rodziny i ogromnymi długami.
"Przez kilka lat grał na komputerze w ruletkę w tajemnicy przed najbliższymi. Zadłużył się, wszedł w układy z lokalnymi mafiosami i zaczął pożyczać pieniądze od lichwiarzy. Starał się regularnie płacić domowe rachunki, więc żona niczego się nie domyślała. Wydało się dopiero, gdy wpadł jej w ręce jego wyciąg bankowy" - opowiada psycholog.
Większość pacjentów trafia do niego, gdy są już na dnie. A popaść w nałóg nie jest trudno, bo dzięki internetowi wirtualne kasyna całego świata stoją przed hazardzistami otworem. Zachęcają do gry dogodnymi formami płatności, nie wymagają nawet podawania numeru konta czy karty kredytowej. Wystarczy się zarejestrować, założyć rachunek w kasynie czy u bukmachera i wybrać dogodny sposób przelewania pieniędzy: utworzyć depozyt za pomocą karty kredytowej czy robić przelewy internetowe z własnego konta.
"Tak proste wydawanie pieniędzy, których fizycznie nie widzimy, powoduje, że od hazardu w internecie bardzo łatwo się uzależnić i popaść w długi" - mówi DZIENNIKOWI Lubomira Szawdyn.
Właściciele internetowych kasyn doskonale wyczuli rynek i coraz reklamują się w języku polskim. Polacy mogą już wybierać między kilkudziesięcioma polskojęzycznymi kasynami i bukmacherami. "Działamy na polskim rynku od czterech lat. Jeszcze dwa lata temu mieliśmy nieco ponad 140 tysięcy użytkowników z Polski, teraz blisko 450 tysięcy" - chwali się Wojciech Trzaska z Bet-at-home.com. "A z danych podsumowujących trzy kwartały tego roku wynika, że co piąty gracz spośród wszystkich 70 narodowości jest właśnie z Polski" - dodaje.
Ilu Polaków uprawia hazard w sieci? "Trudno o statystyki, bo firmy mające swoje serwery najczęściej na Malcie czy Gibraltarze, niechętnie dzielą się takimi informacjami" - mówi Peterlik, ekspert z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Wiadomo jednak, że Polacy przeznaczają na granie w internecie coraz więcej pieniędzy. "Kilka lat temu było to średnio 15 zł na jeden zakład. Teraz już 30" - mówi Wojciech Trzaska.
Nasi rodacy najczęściej obstawiają rozgrywki sportowe, ale równie ochoczo grają w wirtualnych kasynach w ruletkę, Black Jacka czy na automatach. Z szacunków, jakie przeprowadził IBnGR w grudniu 2006 roku, wynika, że gdyby hazard w sieci był zalegalizowany i od wygranych odprowadzane byłyby podatki, budżet państwa mógłby zarobić na tym aż 140 milionów złotych.
"To bardzo ostrożne dane. Według mojej oceny te wpływy mogłyby być nawet kilka razy większe" - mówi Marcin Peterlik.