DZIENNIK poznał kulisy rozmów między rządem a przedstawicielami episkopatu. Jak ujawnia biorący udział w negocjacjach ks. Mirosław Piesiur, Kościół był gotowy zrzec się wszelkich roszczeń reprywatyzacyjnych w zamian za przekazanie mu kwoty, z której mógłby utrzymywać Fundusz Kościelny. Wydawało się, że przyjęte wiosną rozwiązanie jest satysfakcjonujące dla obu stron. Okazało się inaczej. "Ostatnie spotkanie odbyliśmy w maju, a we wrześniu bez poinformowania nas ministerstwo skierowało gotowy projekt ustawy reprywatyzacyjnej do uzgodnień międzyresortowych. Postulaty Kościoła nie zostały w niej uwzględnione" - ubolewa ks. Piesiur.
W trakcie kilku spotkań w pierwszej połowie roku stronę rządową reprezentowali m.in. minister skarbu Aleksander Grad oraz wiceminister Krzysztof Łaszkiewicz, który nadzoruje prace nad ustawą reprywatyzacyjną. Resort skarbu potwierdza, że rozmowy z Kościołem na temat reprywatyzacji były prowadzone, ale "miały charakter wstępny i niezobowiązujący” - jak twierdzi rzecznik ministerstwa Maciej Wewiór. Po czym tłumaczy DZIENNIKOWI, że przygotowywana ustawa dotyczy tylko roszczeń indywidualnych, kwestie reprywatyzacyjne związane z Kościołem leżą w kompetencjach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji i tam są załatwiane.
"W naszym ministerstwie żadne prace nad reprywatyzacją dóbr Kościoła nie są prowadzone" informuje tymczasem DZIENNIK rzecznik MSWiA Wioletta Paprocka. W tej sytuacji Kościół oczekuje od rządu wyjaśnień. Okazja będzie już dziś w czasie spotkania Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu. Współprzewodniczący komisji abp Sławoj Leszek Głódź przyznał w rozmowie z DZIENNIKIEM, że sprawa reprywatyzacji będzie jednym z tematów rozmów.
Czego dotyczy spór? Kościół katolicki jest jednym z tych podmiotów, które straciły najwięcej na uwłaszczeniu mienia w okresie PRL. Choć nie ma szczegółowych danych, szacuje się, że władze komunistyczne samych gruntów odebrały mu ok. 400 tys. hektarów. Kościół zdaje sobie sprawę, że odzyskanie tego majątku w całości jest niemożliwe, dlatego jest gotowy przyjąć od państwa rekompensatę. Według wiosennej propozycji miałaby być to kwota pozwalająca Kościołowi na uzyskanie dochodu w wysokości ok. 100 mln rocznie. Tyle bowiem trafia z budżetu państwa do Funduszu Kościelnego, który byłby wówczas zlikwidowany.
Fundusz ten został stworzony w latach 50. i miały do niego wpływać dochody z dóbr zabranych podmiotom kościelnym. Jednak państwo w sposób arbitralny ustalało, jakie kwoty go zasilą. Tak dzieje się do dnia dzisiejszego. Środki z funduszu idą przede wszystkim na dopłaty na ubezpieczenia księży, działalność charytatywną czy edukacyjną Kościoła katolickiego, a kilka procent na inne kościoły i związki wyznaniowe.
W czasie dzisiejszego spotkania Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Kościół zapyta też rząd, co z obiecywanymi rozwiązaniami prorodzinnymi czy ustawą bioetyczną. Zapewne obie strony wyjaśnią sobie, jak to się stało, że na poprzednim spotkaniu Komisji Wspólnej rząd nie zgłaszał zastrzeżeń do inicjatywy dnia wolnego w Święto Trzech Króli, a potem ten pomysł utrącił w Sejmie.