Wczoraj spotkaliśmy małżeństwo i ich przyjaciela. Ci ludzie zostali pobici, zabrano im pieniądze, jeden z mężczyzn został uderzony łomem w głowę, trafił do szpitala, zabrano im wszystkie dokumenty. Jego żona bała się, że zostanie sama, że gdy wróci do lasu zostanie zgwałcona, że już nigdy nie zobaczy swojego męża - relacjonowała ze łzami w oczach wydarzenia minionego dnia Ostaszewska, cytowana przez Polsat News.

Reklama

W czwartek po południu troje migrantów - małżeństwo z Iraku i obywatel Syrii - zostało pobitych w strefie przygranicznej w okolicach Hajnówki.

Przez tych parę dni byłam świadkiem niesamowitej pracy działaczy, ale widziałam też rzeczy rozrywające serce - opowiadała Ostaszewska. - Wczoraj, chodząc po lesie z zupą, z rzeczami, w które będą mogły przebrać się ludzie, których spotkam, spotkaliśmy trzy puste obozy. W jednym z nich musiała być rodzina z malutkimi dziećmi. Były tam porzucone małe kaloszki, pieluchy i rzeczy, które bierze się do samolotu na krótką podróż. (...) Nie zdążyliśmy im pomóc, nie wiemy, jak zostali zabrani, ale ten obóz wyglądał dramatycznie - dodała.

Moi przyjaciele dzień wcześniej spotkali trzech nastolatków z Syrii i Iraku, w wieku 15-16 lat. Byli tak zmarznięci i tak wykończeni, również psychicznie, że nie byli w stanie sami się przebrać - powiedziała Ostaszewska.