Jak mówił gen. Waldemar Skrzypczak, "mimo wielu lat spędzonych w wojsku i długiej praktyki dowódczej" z taką sprawą, jak dezercja spotyka się po raz pierwszy. Dotychczasowe incydenty, które się zdarzały kiedy żołnierze wchodzili w kolizję z prawem, były to tzw. samowolne oddalenia.

Reklama

Jak dodał generał, dla niego "sprawa jest ewidentna, że jest to dezerter, który przeszedł na stronę wroga i tak to trzeba interpretować". - Tu nie może być innej, moim zdaniem, jako żołnierza, interpretacji jak dezercja żołnierza w czasie wojny. Jeżeli wszyscy politycy mówią, że jest wojna hybrydowa przeciwko Polsce, to bądźmy konsekwentni. Żołnierz zdradził Polskę w czasie wojny przechodząc na stronę naszego wroga i to jest bezsporne - uważa gen. Skrzypczak. - Przestępca, ewidentnie dezerter. Kula w łeb i po zawodach. Przepraszam, że tak mówię, ale nie może być inaczej - mówił.

O dezercji polskiego żołnierza na Białoruś media poinformowały w piątek. Wcześniej Białoruski Państwowy Komitet Graniczny (GPK), odpowiednik polskiej Straży Granicznej, podał informację o polskim żołnierzu, który poprosił o azyl na Białorusi.

"Kłopoty z prawem"

Szef MON Mariusz Błaszczak zdymisjonował przełożonych Emila Cz. Jak przekazał w mediach społecznościowych, mężczyzna miał "poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska". - Nigdy nie powinien zostać skierowany do służby na granicę - podkreślił. O problemach z prawem mężczyzny informowały też wcześniej media.

Dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski nazwał działanie żołnierza aktem dezercji; zapowiedział też przegląd kwestii naboru i pracy z żołnierzami.