Mieli protestować prawie przeciw wszystkiemu. Za przyśpieszeniem prac Konferencji Klimatycznej ONZ w Poznaniu oraz przeciw globalnemu ociepleniu, amerykańskiemu i rosyjskiemu imperializmowi, dyskryminacji rolnictwa, korkom w mieście, podwyżkom cen biletów komunikacji miejskiej, brakowi ścieżek rowerowych a nawet hipokryzji polityków. A jak było?
"W Parku Wilsona było piętnaście osób. Prócz tej głównej demonstracji, gdzie przyszło około tysiąca osób, reszta zapowiadanych pikiet i demonstracji się nie odbyła" - mówi dziennikowi.pl Hanna Wachowiak, aspirant sztabowy Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu.
Organizatorzy marszu "Klimat - Teraz" z okazji trwającej w Poznaniu konferencji klimatycznej chcieli wpłynąć na polityków, aby jak najszybciej doszli do konkretnych ustaleń. Tłum skandował hasła "Konferencja hipokrytów" i "Stop emisji CO2". Ekolodzy żądali, aby politycy jak najszybciej zgodzili się na redukcję emisji dwutlenku węgla do atmosfery o 40 procent. Wystąpili też w obronie praw zwierząt i przeciw masowej wycince lasów.
Policja wyjaśnia, że podczas wspomnianej demonstracji Stowarzyszenia Lepszy Świat obyło się bez żadnego incydentu. "No, postali, pokrzyczeli te swoje hasła i poszli do domów" - komentuje aspirant Wachowiak. Do demonstrantów dołączyli też cykliści z Sekcji Rowerzystów Miejskich domagający się więcej ścieżek rowerowych.
"Rowerzyści mieli wypożyczone rowery, więc je potem oddali i wrócili do domów" - tłumaczyła dziennikowi.pl aspirant Hanna Wachowiak. Było spokojnie. Wbrew zapowiedziom mediów, ani anarchiści ani alterglobaliści nie wywołali żadnych zamieszek.