- Mamy do czynienia z pewną próbą osłabienia morale, pokazania, że już tam żadne walki się nie toczą, również po to, żeby ukraińscy żołnierze przestali czuć pewne poparcie, przestali chcieć walczyć. Naszym zdaniem to kolejny przykład, że Rosja takimi metodami dezinformacji i pewną grą psychologiczną chce wymusić uległość konkretnych oddziałów walczących przeciwko rosyjskim najeźdźcom - mówił Żaryn w publicznym Radiu Białystok.

Reklama

Jako przykład takich propagandowych działań podał przekaz z czwartkowego spotkania Władimira Putina i ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, podczas którego ten zameldował prezydentowi, że Rosjanie "wyzwolili" Mariupol i przystępują do "organizowania" miejscowych władz.

- Nasza ocena jest zupełnie inna, Mariupol wciąż się broni i zakłady Azowstal, które są taką główną twierdzą, są atakowane, ale Rosjanom nie udało się przełamać na gruncie wojskowym obrony tego obiektu - mówił Żaryn.

Odwołując się do działań dezinformacyjnych Rosji, powtórzył, że pojawienie się dowodów zbrodni rosyjskich na Ukrainie spowodowało, że została przeprowadzona przez Rosję "operacja informacyjna" tuszowania prawdy, a - z drugiej strony - miała ona te zbrodnie wykorzystać do uderzenia w relacje polsko-ukraińskie.

Reklama

"Na tym bazuje rosyjska dezinformacja"

Odnosząc się do tej drugiej kwestii Żaryn mówił, że chodziło o wzbudzanie napięć między Polakami a Ukraińcami. - Była to próba pokazania, że zbrodnie w Buczy, jeżeli nawet miały miejsce, są niczym w przypadku rzezi wołyńskiej i że to jest dziwne, że Polacy, z racji pewnej wrogości wobec Rosjan, w tej chwili "odpuszczają" pamięć o zbrodni wołyńskiej, o ludobójstwie dokonanym przez nacjonalistów ukraińskich wiele lat temu - mówił rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.

- Musimy mieć świadomość, że rosyjskie operacje dezinformacyjne często bazują na pewnym gruncie realnych poglądów, czy prowadzą do eskalacji pewnych poglądów, które są faktycznie w pewnych grupach społecznych. Taka jest również narracja związana z tym wątkiem antyuchodźczym, antyukraińskim. Wciąż uważamy, że to jest najważniejsza w tej chwili operacja prowadzona w języku polskim i dedykowana do polskich odbiorców: pokazywanie, że przyjmowanie Ukraińców w Polsce prowadzi albo do dyskryminacji Polaków w ich własnym kraju albo jest to proces, który może być groźny dla naszego państwa i społeczeństwa - mówił Żaryn.

W jego ocenie, z czasem realnych napięć w społeczeństwie będzie więcej "bo to jest naturalne". - Jako społeczeństwo musimy być na tyle mądrzy, by nie dawać się wykorzystywać i podpuszczać rosyjskim autorom różnych gier informacyjnych, którzy chcą takie nastroje wykorzystać do własnych celów - dodał.