29-letnia Dorota, menedżer z Warszawy, kobieta ambitna, zadowolona z pracy i z życia rodzinnego, rok temu zaczęła źle się czuć. "Pewnego wieczora poczułam, że mam problemy z połykaniem. Pojechałam na ostry dyżur" - relacjonuje. Jednak w szpitalu okazało się, że nic fizycznie jej nie dolega. Później zaczęły się problemy ze snem, następnie z emocjami.

Reklama

"Miałam huśtawkę nastrojów, potrafiłam krzyknąć na kogoś, a potem się rozpłakać. W pracy było mi wstyd za nieprofesjonalizm, a w domu za to, że zaniedbuję bliskich. Czułam się winna i bezwartościowa" - wspomina. Miała wrażenie, że traci kontrolę nad swoim życiem. W obawie przed kompromitującymi błędami zaczęła bać się pracy. Do psychiatry poszła dopiero wtedy, kiedy nie pomógł jej gastrolog, neurolog ani inni specjaliści. "Przecież nie przeżyłam żadnej tragedii, nie miałam problemów" - opowiada. Psychiatra jednak zdiagnozował depresję.

U Anny, 45-letniej prawniczki z Gdyni, symptomy depresji objawiły się po tym, jak opuścił ją mąż. Miała biegunki, naprzemienne napady apetytu i jadłowstrętu. Czuła się przygnębiona, dni spędzała w łóżku. Rodzina próbowała zmotywować ją do działania – bezskutecznie. Pewnego ranka poczuła silne kołatanie serca, zaalarmowana sąsiadka zawiozła ją na pogotowie. EKG jednak nic nie wykazało. Żeby uspokoić bliskich, poszła do psychiatry. I w tym wypadku diagnoza brzmiała: depresja.

W podobnej sytuacji zdaniem ekspertów może być co trzeci Polak. Jednak z pomocy psychologów i psychiatrów, według warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii, w ciągu ostatnich dwóch lat skorzystała tylko połowa potrzebujących. Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że w 2020 r. depresja będzie drugim po chorobach kardiologicznych problemem zdrowotnym na świecie. Już teraz każdego roku z jej powodu odbiera sobie życie 800 tys. ludzi.

Reklama

Dlatego właśnie lekarze i terapeuci zrzeszeni w Ogólnopolskiej Kampanii Społecznej "Forum przeciwko depresji" postanowili uświadomić Polakom, jak poważne konsekwencje może mieć ta choroba, oraz to, że leczona jest niegroźna. "Depresji nie można traktować jako stanu ducha i nastroju, który sam jakoś minie" - mówi doc. Joanna Meder, jedna z najbardziej znanych w Polsce specjalistek od depresji, zastępca dyrektora IPiN i koordynatorka akcji "Forum". Dodaje: – Na szczęście świadomość tej choroby z roku na rok wzrasta. Do specjalistów zgłasza się coraz więcej pacjentów, którzy chcą z nią walczyć.

p

Olga Wyszkowska: Skąd się bierze depresja?
Monika Dreger*:To bardzo indywidualna sprawa. Depresja wcale nie musi wiązać się z jakimś dramatycznym wydarzeniem, może rozwinąć się także wtedy, gdy życie toczy się zwykłym trybem. Może być też po prostu uwarunkowana genetycznie i wiązać się ze zmianami w mózgu.

Reklama

Kto jest na nią narażony?
Tutaj także nie ma reguły. Może być to zarówno bezrobotny, jak i szczęśliwy człowiek sukcesu, człowiek młody i starszy, do mojego gabinetu zadzwoniła niedawno na przykład 80-latka zaniepokojona swoim stanem. Wiadomo jednak, że dwukrotnie częściej na depresję chorują kobiety.

Kiedy warto zgłosić się do specjalisty?
Po pierwszych niepokojących sygnałach. A są nimi: długotrwały spadek nastroju, lęki, \bezsenność, niechęć do rzeczy, które wcześniej cieszyły. Niestety wiele osób próbuje poradzić sobie z depresją samodzielnie. Sięgają po reklamowane w telewizji środki ziołowe takie jak deprim, żalą się znajomym i dopiero kiedy wyczerpią już wszystkie pomysły, zgłaszają się do lekarza. A trzeba mieć świadomość, że leki ziołowe na nic się nie zdają przy cięższych przypadkach depresji. A depresja nie jest statyczna, pogłębia się z dnia na dzień.

Dlaczego chorzy traktują lekarza jako ostateczność?
To już się zmienia, jednak nadal zdarzają się pacjenci, którzy boją się, że w poczekalni spotkają znajomych.

*Monika Dreger, psycholog prowadzący terapię dla cierpiących na depresję

p

Porady dla bliskich chorego na depresję

Co możesz zrobić

• Namów chorego na leczenie
Kiedy widzisz, że z kimś z twoich bliskich dzieje się coś złego, spróbuj przekonać go do wizyty u lekarza. Oczywiście najlepiej, gdyby przebadał go psycholog lub psychiatra, ale depresję rozpozna także internista. Można powiedzieć: Wydaje mi się, że gorzej sobie radzisz. Niepokoję się, chciałbym, żeby zobaczył cię lekarz. Jeżeli to nie skutkuje, niech spróbuje chorego namówić ktoś, kto jest dla niego autorytetem: zaprzyjaźniony lekarz, przyjaciel...

• Ważna jest bliskość
Terapia połączona z lekami jest najskuteczniejsza. Jednak to nie wystarczy. Niezwykle ważne jest otoczenie, bo jednym z największych źródeł cierpień człowieka chorego na depresję jest poczucie samotności. Dlatego bądź przy bliskiej osobie, próbuj wyciągnąć ją na piwo, spacer, do znajomych, zabierz do kosmetyczki. Nie wolno go do tych rozrywek przymuszać, bo to może wzbudzić w nim poczucie winy, lęk, może go to utwierdzić w przekonaniu, że się do niczego nie nadaje.

• Wyrwij chorego z marazmu
Pamiętaj, że mądra pomoc i wsparcie to nie wykonywanie czynności za chorego. Spowodować to bowiem może obniżenie jego własnej samooceny. Dlatego warto wyrwać chorego z marazmu, w jaki popadł, przez zlecenie obowiązków, które przypomną mu o tym, że żyje nie tylko dla siebie. Niektóre osoby potrzebują wstrząsu, inne wręcz odwrotnie - łagodnego traktowania i głaskania po głowie. Wszystko zależy od charakteru.

• Dowiedz się czym jest depresja
Musisz sam zdobyć wiedzę na temat depresji, bez niej nie będziesz wiedział, jak postępować z chorym. Może ci się wydawać, że człowiek, który do tej pory był odpowiedzialny, pracowity, nagle staje się leniwy, wygląda na to, że na niczym mu nie zależy. A tak nie jest. Dlatego warto skorzystać z takich źródeł jak www.forumprzeciwdepresji.pl, antydepresyjnego telefonu zaufania czy po prostu poradzić się specjalisty.

• Uważaj na nawroty choroby
Staraj się pomóc nie tylko w momentach nasilenia choroby. Jeśli zniknęły jej widoczne objawy, nie oznacza to, że już nie powróci. Koniec fazy prawdziwej depresji nie powinien obniżać naszych starań w walce z chorobą bliskiej osoby, powinien je nawet zintensyfikować.

Czego nie robić?

• Nie traktuj depresji bliskiej osoby jak fanaberii
Nie tłumacz, że "inni przecież mają gorzej". Nie podkreślaj, że przecież sąsiadce umarł mąż i jest taka dzielna, a kuzynka ma raka i wcale nie siedzi ciągle w domu. Cierpiący na tę chorobę nie mają często siły ruszyć się z łóżka, nie chcą nawet wyjść do łazienki, żeby się umyć. To nie lenistwo. Taką argumentacją nie pomagasz i nie motywujesz do działania, ale sprawiasz, że chory czuje się dla ciebie ciężarem i ma jeszcze większe poczucie winy.

• Nie wymyślaj atrakcji i nie zmuszaj chorego do "zabawy"
Jeśli twój bliski do tej pory był amatorem przedstawień teatralnych, to nie kupuj mu teraz na siłę biletów na przedstawienia. Nie oceniaj, że jest niewdzięczny bo odtrąca twoją pomocną dłoń. Nie wypominaj mu ciągle, że tyle dla niego robisz i tak bardzo się poświęcasz. Pamiętaj, że depresja polega właśnie na tym, że rzeczy, które kiedyś sprawiały przyjemność już nie cieszą.

• Nie bagatelizuj słów mówiących o samobójstwie
Pamiętaj, że depresja to choroba śmiertelna. Może trwać latami, a nieleczona zabija. Ze statystyk wynika, że 60 proc. chorych podejmuje próby samobójcze. Nie jest to jednak forma zwrócenia na siebie uwagi. Oni naprawdę chcą umrzeć. Udaje się to 15 proc. cierpiącym na ostrą depresję.

• Nie wdawaj się z chorym w kłótnie i poszukaj pomocy dla siebie
Kontakt z osobą chorą na depresję może być źródłem poczucia bezsilności, frustracji czy złości. Nie należy mieć z tego powodu poczucia winy, bo są to uczucia w pełni w tej sytuacji zrozumiałe. Jeśli czujesz, że sytuacja cię przerasta najlepiej poszukaj pomocy psychologa., albo przynajmniej znajdź wsparcie wśród życzliwych ci osób.

• Nie pozwalaj choremu wejść sobie na głowę
Mając częsty kontakt z osobą chorą na depresję warto pamiętać, że jej wybuchy złości, czy niezadowolenia nie są skierowane przeciwko nam, ani też w żaden sposób związane z naszymi działaniami. Są wynikiem choroby, co nie znaczy, że mamy je aprobować. Dlatego mów osobie chorej o tym, jakie uczucia wywołują w nas jej konkretne zachowania. Powiedzieć, że jej wybuchy niekontrolowanej złości są dla nas przykre i bolesne. Że, owszem, rozumiesz przyczynę takich zachowań, ale wcale nie zamierzasz wyrażać na nie zgody.