Minister obrony narodowej w rozmowie w Polskim Radiu mówił o wzmacnianiu polskiej armii. Jak podkreślił, w Polsce stacjonują obecnie amerykańskie myśliwce F-22 Raptor. To jest nasz program wynikający ze współpracy polsko-amerykańskiej. Nasze siły powietrzne otrzymują wsparcie w postaci samolotów wielozadaniowych amerykańskich. To jest tez bardzo ważny element współpracy pokazujący interoperacyjność. Piloci F-22 ćwiczą z naszymi pilotami F-16. Nasi piloci F-16 przygotowują się do tego, żeby już w przyszłym roku pilotować polskie F-35 - powiedział Błaszczak.

Reklama

Szef resortu obrony podkreślił, że w najbliższym czasie do polskiej armii trafią czołgi Abrams. Trafią na wyposażenie 18 Dywizji Zmechanizowanej. To dywizja, która została powołana w 2018 r. na gruzach zlikwidowanej przez rząd PO-PSL I Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej. A więc to dywizja, która odpowiada za bezpieczeństwo wschodniej części naszego kraju - mówił.

Jak dodał, czołgi Abrams będą miały za zadanie zamknąć tzw. bramę brzeską.Ich zadaniem będzie stworzenie takiej zapory, takiej tamy, która nie zostanie przebita przez agresora. Przede wszystkim zależy nam na tym, żeby odstraszyć agresora. Żeby pokazać, ze Wojsko Polskie jest silne, wyposażone w nowoczesną broń - podkreślił Błaszczak.

"Potrzebujemy jeszcze dwóch lat…"

Pytany o stawkę jesiennych wyborów parlamentarnych odpowiedział, że jest nią niepodległość. Zapewnił przy tym, że jeśli PiS wygra te wybory to skończy rozpoczęty proces modernizacji polskiej armii. Bardzo zabiegamy o to, żebyśmy otrzymali mandat na rządzenie w kolejnej kadencji. Wtedy skończymy procesy, które rozpoczęliśmy. Zbudujemy najsilniejsze wojska lądowe w Europie. Jesteśmy na dobrej drodze żeby to uczynić. Potrzebujemy jeszcze dwóch lat i wtedy wojsko polskie będzie najsilniejszą armią lądową w Europie - oświadczył.

autor: Mateusz Mikowski