Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytany w Polsat News o tę sytuację stwierdził, że "minister Błaszczak nie chce powiedzieć prawdy w tej sprawie albo boi się prawdy w tej sprawie".

Reklama

Jeżeli nie wiedział o tym, że cztery miesiące wcześniej spadła rakieta na terytorium Polski, która ma możliwość przenoszenia ładunku nuklearnego, to jest to kompromitacja. Jeżeli wiedział i próbuje zrzucić winę na żołnierzy, na Wojsko Polskie, na oficerów Wojska Polskiego, to jest głęboki wstyd - powiedział Kosiniak-Kamysz.

Dodał, że jedno i drugie jest dyskwalifikujące, dlatego Błaszczak powinien odejść. - Nie potrafi się z tego wytłumaczyć, nie potrafi odpowiedzieć na pytania - powiedział szef PSL.

Reklama

Stwierdził ponadto, że "to nie jest dobra wola ministra czy on przedstawia wyjaśnienia, czy nie przedstawia". - To jest jego obowiązek. Jedną z funkcji parlamentu jest funkcja kontrolna nad Radą Ministrów (...) premier, Rada Ministrów, odpowiada przed parlamentem. Taka deklaracja jest złamaniem prawa, obowiązku, złamaniem Regulaminu Sejmu. Powinien przyjść, wytłumaczyć się przed swoimi posłami i posłami opozycji, bo wszyscy posłowie mają równe prawo dostępu do tej informacji - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.

Reklama

To pokazuje, że on nie chce nic w tej sprawie powiedzieć; on się trzęsie, telepie tak naprawdę w tej sprawie - dodał szef PSL.

Z kolei poseł i b. szef MON Tomasz Siemoniak (PO) napisał na Twitterze, że minister Błaszczak przybył na niejawne posiedzenie komisji obrony i służb specjalnych w sprawie rosyjskiej rakiety tylko po to, żeby oświadczyć że nie ma czasu tym się zajmować i wyszedł z posiedzenia, które natychmiast zamknął przewodniczący z PiS. To minister obrony, który ucieka przed odpowiedzialnością za bezpieczeństwo państwa i pogrąża się w kompromitujących gierkach. Boi się prawdy, boi się wojska, boi się posłów opozycji. To ostatnia osoba, której można powierzać cokolwiek poważnego w czasie kryzysu i wojny" - napisał Siemoniak.

Zamknięte posiedzenie

Na czwartek o godz. 16:00 zwołano zamknięte posiedzenie połączonych komisji: obrony narodowej i spraw służb specjalnych, na którym minister obrony narodowej miał przedstawić informację na temat bezpieczeństwa Polski w związku z odnalezieniem szczątków rakiety pod Bydgoszczą.

Wniosek ws. dymisji Błaszczaka

We wtorek rzecznik PO Jan Grabiec mówił PAP, że wniosek ws. dymisji Błaszczaka jest gotowy, ale zostanie złożony najprawdopodobniej po czwartkowym posiedzeniu sejmowej komisji obrony narodowej, ponieważ - wskazywał - podczas jej obrad mogą pojawić się nowe okoliczności sprawy.

W podobny sposób o wniosku o wotum nieufności wobec Błaszczaka mówił we wtorek w Radiu Zet szef klubu KO Borys Budka. - Czekamy na komisję, która odbędzie się 25 maja, to jest komisja obrony narodowej, od wyników tej komisji uzależniamy, kiedy położymy ten wniosek - powiedział Budka. - To jest absolutnie nieodpowiedzialny minister, który próbował swoją winę zrzucić na polskich generałów" - dodał.

Szczątki rakiety pod Bydgoszczą

Pod koniec kwietnia minister sprawiedliwości poinformował, że prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie szczątków obiektu powietrznego znalezionego w lesie pod Bydgoszczą. MON przekazało, że ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego.

11 maja szef MON oświadczył, że "procedury i mechanizmy reagowania w sprawie obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu dowódcy operacyjnego". Zarzucił dowódcy operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomaszowi Piotrowskiemu, że nie poinformował jego ani odpowiednich służb o pocisku, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną. Według ministra w sprawozdaniu z 16 grudnia, które otrzymał od DORSZ, znalazła się informacja, że tego dnia "nie odnotowano naruszenia ani przekroczenia przestrzeni powietrznej RP, co - jak później się okazało - było nieprawdą". Dodał, że ewentualne decyzje personalne zostaną podjęte po konsultacji z prezydentem.

BBN oświadczyło dzień później, że informacje, którymi dysponuje prezydent, "nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych" dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, prezydentowi nie przedstawiono też żadnego wniosku w tej sprawie.