Błaszczak na czwartkowej konferencji odniósł się do kwestii obiektu, który spadł w Zamościu pod Bydgoszczą, został znaleziony w kwietniu oraz do kontroli w tej sprawie w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych.

Dziś zapoznałem się z wynikami kontroli. Ustalono, że 16 grudnia podległe Dowódcy Operacyjnemu Centrum Operacji Powietrznych otrzymało od strony ukraińskiej informacje o zbliżającym się w stronę polskiej przestrzeni obiekcie, który może być rakietą. Nawiązano współpracę ze stroną ukraińską oraz stroną amerykańską - powiedział szef MON.

Reklama

"Zaniechanie obowiązków"

Właściwie uruchomiono procedury współpracy sojuszniczej. Podwyższono gotowość bojową naszych środków dyżurnych; w powietrze poderwano dyżurne samoloty - polskie i amerykańskie. Obiekt był odnotowane przez polskie naziemne stacje radiolokacyjne. Ustalenia kontroli jasno wskazują, że działania Centrum Operacji Powietrznych były prawidłowe - wskazał Błaszczak.

Reklama

Ustalenia kontroli jasno wykazały niepodjęcie wystarczajacych działań przez Dowódcę Operacyjnego w zakresie poszukiwania obiektu. Na miejsce skierowano jedynie patrol policji, a poszukiwania przeprowadzono dopiero 19 grudnia - powiedział Błaszczak. Dodał, że do poszukiwań nie włączono żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej pełniących dyżury, a po 19 grudnia całkowicie zaniechano poszukiwań.

"Stanowczo dementuję"

Stanowczo dementuję informacje, które pojawiły się w mediach, o tym, że odmówiłem zlecenia poszukiwania obiektu oraz skierowania na miejsce dodatkowych żołnierzy WOT. Taka prośba nigdy nie została do mnie skierowana. Gdyby tak było, oczywiście wyraziłbym zgodę - podkreślił Błaszczak. Dodał, że Dowódca Operacyjny był poza tym zobowiązany do samodzielnego uruchamiania takiego poszukiwania.

Jednocześnie Błaszczak ujawnił, że w sprawozdaniu operacyjnym Dowództwa Operacyjnego z 16 grudnia, które otrzymał, znalazła się informacja, że 16 grudnia nie odnotowano naruszenia, ani przekroczenia przestrzeni powietrznej RP, co - jak później się okazało - było nieprawdą.

Reklama

Jak zaznaczył, Centrum Operacji Powietrznych poinformowało w meldunku przełożonego - Dowódcę Operacyjnego - o niezidentyfikowanym obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej. Zgodnie z ustaleniami kontroli Dowódca Operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej, ani nie informując Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych przewidzianych w procedurach służb - oświadczył szef MON

Szef MON: poinformowałem premiera i prezydenta

Po 19 grudnia całkowicie wstrzymano poszukiwania. Dementuję informacje, że odmówiłem dakszych poszukiwań - dodał. Ustalenia kontroli natychmiast przekażę, zarówno prezydentowi Rzeczypospolitej, zwierzchnikowi Sił Zbrojnych, jak i Prezesowi Rady Ministrów. Informuję, że ewentualne decyzje personalne lub dyscyplinarne zostaną podjęte po konsultacji z prezydentem Rzeczypospolitej, zwierzchnikowi Sił Zbrojnych - dodał minister obrony.