Tomek do niedawna uczył ludzi, jak nie bać się wystąpień publicznych i wypadać wiarygodnie. Teraz rzuca słuchawką albo nie odbiera telefonu. Kasia była guru od "zarządzania zasobami ludzkimi", ekspertem od bezszelestnego zwalniania ludzi w korporacjach. Właśnie z hukiem została zwolniona z korporacji.

Reklama

Firma, którą Tomek stworzył, ma stronę internetową. W ostatnich dniach godzina po godzinie znikały z niej zdjęcia celebrytów, którzy razem z Tomkiem nauczali bankowców, spożywców i sprzedawców, jak powinni się komunikować. Prezesi firmy wbrew zasadom, których uczyli razem z Tomkiem, powyłączali komórki. Jeszcze kilka dni temu szkolili innych z zarządzania w sytuacji kryzysu - w sytuacji kryzysowej po prostu zniknęli.

Kometka i Jackie Chan

On: Tomasz Kammel, 38-letni prezenter TVP z gwiazdorskim kontraktem. Przystojny, wrażliwy i delikatny. Typ mężczyzny, który nie boi się powiedzieć: "dzień zaczynam od buziaka w policzek swojej dziewczyny". Albo: "zawsze fascynowały mnie silne kobiety, które nie zatraciły swojej delikatności". Przeprowadził wywiady z Jackim Chanem, Modern Talking, napisał książkę. Pod wpływem numerologa zmienił swój podpis. Lubi pieniądze, dobre knajpy i grę w kometkę. Ma słabość: zamiłowanie do drogich samochodów.

Reklama

Ona: Katarzyna Niezgoda, 40-letnia wiceprezes banku BPH, a ostatnio Pekao. Uznana za najlepszego dyrektora personalnego w kraju i jedną z najbardziej wpływowych Polek. Upodobanie do luksusu: duże BMW, duża willa na Mokotowie, etat - 250 tys. zł miesięcznie, torebka za 40 tysięcy. Uchodząca za specjalistę od zarządzania ludźmi - i od zwalniania. Po banku BPH krążyła anegdota: jest puszysta, bo za każdego zwalnianego prezes nagradzał ją czekoladką.

Przez ostatnie cztery lata - ulubieńcy tabloidów. Królowie plotkarskich portali Pudelek.pl, Pomponik.pl i Kozaczek.pl.: "Kammel i Niezgoda: Czy on ma nowe porsche?". "Kiedy ślub?", "Kammelowi brakuje czasu dla ukochanej!", "Kammel: lubię starsze panie", "Kammel zmienia image", "Tomasz Kammel projektuje trampki", "Tomasz Kammel ma nowe ferrari", "Tomek słucha się Kasi", "Kupili dom za 3 miliony". Podejrzewani przez brukowce o układ: fikcyjny związek przystojnego prezentera i bogatej pani prezes. Ciekawość dziennikarzy nakręcało to, że od kilku lat Kasia i Tomek przekładają datę ślubu. "Układ? Chyba warszawski! Albo warszawsko-jeleniogórski. Krystyna, błagam! Nie chcę komentować, co o tym sadzę. Co za bzdury!" - mówił Tomek w wywiadzie dla "Vivy".

Komunikat z ubiegłego piątku nie pasował do tych z Kozaczka.pl: "Zarząd Banku Pekao informuje, że Rada Nadzorcza w dniu 17 kwietnia 2009r. odwołała Panią Katarzynę Niezgodę-Walczak, Wiceprezesa Zarządu Banku, z pełnionej funkcji".

Reklama

Trzy dni później w "Pulsie Biznesu" pojawił się artykuł, który odsłonił kulisy dymisji: Niezgoda, nadzorująca pion zasobów ludzkich w Pekao, podpisywała milionowe zlecenia dla spółki Sparrow związanej z Kammelem. Dlatego musiała odejść. Plotkarskie portale szybko skomentowały wiadomość: "Kammel i Niezgoda wyciągali z banku 10 mln rocznie".

Czyją kobietą jest Kasia

Sprawa jest tajemnicza. Główni bohaterowie, czyli Kammel, Niezgoda, firma Sparrow i Pekao, nabrali wody w usta.

Menedżer z Pekao: "Kaśka przesadziła z wielkimi zleceniami dla Sparrowa. Ściągnęła na siebie zainteresowanie bankowych audytorów. W korytarzach centrali mówi się, że istota sprawy nie leży w samych zleceniach, ale w tym, że z banku szły pieniądze, a w zamian nie było usługi, czyli szkoleń. Przynajmniej niektórych. W ostatnim czasie w Pekao zostało przeszkolonych 15 tysięcy pracowników. Ogromna liczba osób, wielkie pieniądze. A wiele z tych szkoleń miał robić Sparrow związany z Kammelem".

Czy to możliwe, że w znanym banku doszło do aż tak poważnych nadużyć? O oficjalnych wypowiedziach bohaterów afery nie ma co marzyć, choć na swoich kursach Tomek uczył przecież wykorzystania technik w reagowaniu na trudne pytania.

Osoba znająca branżę szkoleniową: "Nie daję wiary, że bank płacił, a część szkoleń się nie odbywała. W takich korporacjach są rygory. Ze szkoleń powstają raporty, koszty są weryfikowane przez księgowość. Jest wewnętrzny audyt".

Specjalista od PR z wielkiej korporacji: "Nie wierzę, że Niezgoda ukryła w banku informację o tym, kto stoi za Sparrowem. Za dużo by ryzykowała. Ludzie z tak wysokiego poziomu zarządzania nie robią tak ordynarnych numerów".

Znany ekonomista, kiedyś związany z bankiem BPH: "Nie rozumiem, dlaczego wybuchła ta afera. Przecież ludzie w Pekao wiedzieli, czyją kobietą jest Kasia i jaką firmę ma Tomek. To nie była tajemnica".

Rzeczywiście, nie trzeba być detektywem (wystarczy przeglądarka Google), aby wykazać, że Sparrow to spółka, w której jest telewizyjna producentka Kammela, jego przyjaciel, a do niedawna był on sam.

Jesteś w ukrytej kamerze

O co więc chodzi? Dlaczego Niezgoda nagle z takim hukiem wyleciała z banku? Czy sprawa ma drugie dno? Czy wszystkie szkolenia, za które płacił bank, rzeczywiście się odbywały? Pekao, Sparrow, Kammel i Niezgoda nie chcą odpowiadać na pytania.

Piotr Tymochowicz, specjalista od kreowania wizerunku i trener: "Prowadziłem kiedyś trening dla jej zespołu jeszcze w banku BPH. Jak ją zapamiętałem? Świetnie przygotowana, profesjonalna, komunikatywna. Nie miałem nic do roboty, bo jej ekipa była doskonale zgrana. To nie Kammel i jego koledzy powinni szkolić Niezgodę, ale na odwrót".

Menedżer z Pekao: "Trzeba jej oddać, że posiadała najwyższe kompetencje. Prawo pracy miała w małym palcu. Kierowała wielkim zespołem. I sporo zrobiła. Pod jej rządami wyraźnie poprawiła się wewnętrzna komunikacja w banku, udało się jej ułożyć relacje na linii władze banku - związki zawodowe".

Ludzie, którzy znają Niezgodę, są skonsternowani całą historią. Dlaczego? Bo Niezgoda miała świetną reputację w świecie biznesu. Bo pochodzi z dobrej rodziny. Bo świetnie zarabiała i musiałaby kompletnie stracić głowę, żeby pozwolić sobie na taką prywatę.

Kiedy bankowi audytorzy tropili powiązania Pekao ze spółką Sparrow, wokół Niezgody zrobiło się gorąco. Poszła na zwolnienie, przestała pojawiać się w biurze.

Warszawski bankier: "W jedną z ostatnich sobót kamery przemysłowe w centrali banku zarejestrowały dziwne sceny. Oto w biurowcu pojawiła się Niezgoda, oficjalnie przebywająca na zwolnieniu. Wzięła jakieś papiery i wyszła. Osobliwe zachowanie, szczególnie w sytuacji, w której się znalazła".

Sparrow, Kammel i Krool

Spółka związana z Tomkiem nazywa się elegancko: Sparrow. Spece od marketingu twierdzą, że aby nazwa firmy dobrze się kojarzyła, musi być zagraniczna, a w środku mieć co najmniej jedno "r". Sparrow brzmi zagranicznie i ma aż dwa "r". Po angielsku oznacza wróbla - bo szefową spółki jest Ewa Wróbel. (Tomasz Kammel przed kilkoma laty też dołożył sobie literę do nazwiska. Z Kamela stał się Kammelem, jak tata, który mieszka w Monachium).

Co wiadomo o spółce, którą bankowy gigant obdarował milionowymi kontraktami? Mało, w branży Sparrow najwyraźniej należy do drugiej ligi. Nie jest znana w Polskiej Izbie Firm Szkoleniowych. Właścicielka dużej firmy, która zajmuje się szkoleniami: "Nie znam takiej spółki. Zapytam moich ludzi, którzy są w branży od kilkunastu lat". Następnego dnia mówi: "Też o nich nie słyszeli".

Jednym z głównych trenerów w firmie Sparrow jest Robert Krool, "ekspert w dziedzinie przywództwa oraz zarządzania sprzedażą". Swoje działania zawodowe formułuje precyzyjnie: leadership - mentoring, executive coaching, personal branding, management development projects. Brzmi poważnie. Faktycznie oznacza prowadzenie szkoleń.

Krool w korespondencji z nami napisał, że prowadził kiedyś szkolenia dla BPH na zmianę z Tymochowiczem. Ten potwierdza: zna Kroola, ale o firmie Sparrow nie słyszał.

"Takie firmy chwalą się, że mają bardzo znanych, cenionych i charyzmatycznych trenerów. Nie słyszałem, żeby się kimś takim chwalili" - mówi nam Tymochowicz.

"A Robert Krool nie jest znanym, cenionym i charyzmatycznym trenerem?".

"Jest jedna osoba, która go za takiego uważa. Tą osobą jest Robert Krool".

Wróbel promuje Wronę

Choć w Warszawie o Sparrowie mówi się per "ta firma Kammela", w firmie - przynajmniej na papierze - rządzi Ewa Wróbel. Kiedy w latach 90. Tomek stawiał pierwsze kroki w Warszawie, robił to pod skrzydłami Wróbel, pracownicy sieciowej agencji reklamowej. To ona była producentką jego programów w telewizji.

W 2001 r. Wróbel i Kammel założyli Sparrowa. On - choć za największy wynalazek ludzkości uważa pieniądze - objął w niej skromne kilka udziałów, jej przypadła większość.

Sparrow zajął się promowaniem - najpierw Kammela, potem m.in. Piotra Kraśki, Hirka Wrony i kilkorga innych celebrytów. Zaczął szkolić pracowników dużych firm. Za duże pieniądze. Ewa Wróbel w e-mailu do nas twierdzi, że do dziś Sparrow przeszkolił 130 tysięcy osób. To ciekawe, bo na oficjalnej stronie spółki jest napisane, że przeszkoliła 20 tysięcy.

W 2005 r. przychody Sparrowa wzrosły z około 1,5 mln zł do 5,5 mln zł. Wtedy wśród odbiorców usług spółki na pierwszym miejscu pojawił się Bank BPH. Niezgoda już wtedy związana z Kammelem odpowiadała tam za szkolenia.

Po fuzji BPH i Pekao w 2006 roku Niezgoda znalazła się z zarządzie bankowego giganta. Kontrakty z firmą Sparrow pociągnęła za sobą do Pekao. W latach 2006 i 2007 przychody Sparrowa skoczyły do 9,2 mln zł. Co ciekawe, na odnowionej w tym tygodniu stronie internetowej Sparrow nie umieścił już swojego głównego klienta, czyli banku Pekao.

Menedżer z Pekao: "Po takiej fuzji jak zejście się Pekao z BPH jest wielkie parcie na szkolenia. Robi się ich zatrzęsienie. W skali banku kwota 9,2 mln zł jest niezauważalna. Dla firmy takiej jak Sparrow to góra pieniędzy".

Chcieliśmy się spotkać z Ewą Wróbel, żeby powiedziała nam, ile i za co zapłaciły jej firmie banki BPH i Pekao. Albo dlaczego - choć jej firma kwitła - założyła trzy lata temu dodatkową działalność gospodarczą. Choć jest fachowcem od komunikacji, profesjonalne zdolności zawiesiła na kołku: nie odbiera telefonu w firmie, z dziennikarzami nie rozmawia. Napisała do nas e-maila: Kammel nie jest już udziałowcem Sparrowa, nie prowadził szkoleń dla BPH i Pekao za pośrednictwem Sparrowa. Kropka.

Coaching? No jasne, że wiem!

Nie wiadomo, dlaczego jesienią 2007 r. Tomasz Kammel oficjalnie rozstał się ze Sparrowem, choć konto spółki kipiało od gotówki. Jego udziały przejął Jerzy Kokorudz, mieszkaniec Jeleniej Góry, rodzinnego miasta Kammela.

"Nie wiem, po co była ta operacja" - mówi nam jeden ze znajomych Kammela. "Tomek chyba wtedy negocjował jakiś kontrakt z TVP, a może nie chciał, żeby jego nazwisko wyświetliło się komuś, kto będzie sprawdzać spółkę".

Jerzy Kokorudz, rocznik 1953, to jeleniogórski diler Skody. Dla Kammela - po prostu Jurek. Ilekroć Tomek przyjeżdża do Jeleniej, zatrzymuje się u Jurka. Ma u niego nawet swój pokój. Śniadanie Jurek podaje mu niemal do łóżka. Są blisko, a nawet bardzo blisko: w restauracji zwykle zamawiają dwie potrawy i dzielą się na pół. Dużo czasu spędzają razem w saunie.

Ale co wspólnego ze szkoleniami i warszawskimi celebrytami ma diler Skody z Jeleniej Góry? Po co mu taki biznes?

Kiedy do niego dzwonimy, Kokorudz jest tak spięty, jakby wymagał natychmiastowego coachingu: - Ja nie wiem, o co ten cały szum, ja nie mam z tymi bankami nic wspólnego!" - sapie.

- A co pan wie o szkoleniach? Albo o coachingu relatywnym?

- To i owo słyszałem.

- To ciekawe, bo właśnie wymyśliliśmy ten termin. Ile szkoleń dla Pekao wykonała pańska spółka?

- Dzisiaj nie trzeba być specjalistą, żeby prowadzić biznes. Aptekę też każdy może sobie otworzyć, prawda.

- Chyba nikt z Pekao nie przelał żadnej aptece kilku milionów.

Kokorudz trzaska słuchawką.

Celebryci szkolą "miękko"

Na czym polega biznes szkoleniowy z celebrytami w roli głównej, na którym można zarabiać miliony?

Właścicielka dużej firmy szkoleniowej: "W prywatnych spółkach nie ma konkursów, nie ma przetargów. Nie ma co ukrywać, że wiele zależy od znajomości. Ty odpowiadasz za szkolenia w dużej korporacji, ja prowadzę firmę szkoleniową. Znamy się, lubimy, więc wybierasz mnie".

Pracownik agencji PR: "Jak to działa? Powiedzmy, że jest impreza branżowa sprzedawców samochodów, telefonów albo armatury łazienkowej. Show prowadzi znany pan z telewizji. Po części oficjalnej jest raucik, na którym znanego pana z TV otacza wianuszek prezesów. Są zachwyceni, że mogą spotkać człowieka, którego znają tylko ze szklanego ekranu. Szybko rodzi się pomysł, żeby pan z TV z jeszcze jednym kolegą przyjechali przeszkolić załogę panu prezesowi. Prezes potrzebuje jeszcze kabareciarza, żeby opowiedział kilka dowcipasów na imprezie z okazji 10-lecia firmy? Mamy takiego. Potrzebny jest ktoś poważniejszy od budowania relacji wewnątrz firmy? Nie ma problemu. Mamy eksperta w swoim portfolio. I tak hula ten interes".

W czym firmy szkolą pracowników? Największe korporacje jeszcze do niedawna, przed kryzysem, były w stanie przeznaczyć spore pieniądze na na szkolenia menedżerskie i marketingowe, z zarządzania i technik sprzedaży. To tak zwane szkolenia "twarde". "Miękkie" doskonalą negocjacje czy umiejętności psychologiczne, przywództwo, motywacje. Na nich właśnie pojawiają się celebryci.

"Pojawienie się celebrytów należy do programu wielu szkoleń" - mówi pracownik dużej spółki medialnej. "Ludzie telewizji opowiadają o tym, jak występować publicznie, jak zachowywać się na spotkaniach i przed kamerą. Dla tych, którzy się szkolą, obecność kogoś znanego znacznie podwyższa wartość takiego spotkania".

Chłopcy z placu Piłsudskiego

Tomek i jego przyjaciele stworzyli sprawny wehikuł do zarabiania na szkoleniach. Jednak ich pomysły wykraczają daleko poza działalność Sparrowa. Od kilku lat wehikuł ma (w różnych konfiguracjach) tych samych pasażerów: Ewę Wróbel, Tomasza Kammela, Roberta Kroola i Marka Zubera. Ten ostatni to znany ekonomista i były doradca premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Ewę Wróbel zna ze studiów.

Właśnie ta ekipa w 2007 r. założyła fundację Instytut Copernicus. Właściwie nie wiadomo po co, bo do dziś fundacja jest martwa - a ma identyczne zainteresowania jak siostrzana firma Sparrow. Nie prowadzi działalności gospodarczej, używa fikcyjnego adresu na placu Piłsudskiego w Warszawie - w rzeczywistości telefon do fundacji odbiera pracownica Sparrowa.

"Organizujemy się, gdyż nie spieszy nam się nigdzie. Każdy z osobna robi swoje od lat" - twierdzi Krool.

"Założyliśmy instytut z myślą o projektach dla młodych ludzi. Chodziło o środki pomocowe z Unii" - mówi Zuber. "Ale na razie głównie promujemy wspólną książkę Kroola, Kammela i Piotra Kraśki. Wirtualne biuro? Chodzi o dobry adres, moja prywatna spółka zarejestrowana jest w Pszczynie, ale też używamy adresu i telefonów z placu Piłsudskiego".

W sądzie gospodarczym brakuje rozliczeń finansowych fundacji. "Bo nie prowadzimy działalności gospodarczej" - odpiera Zuber.

Ale niedziałający instytut to prawdopodobnie dobre logo. Tomasz Kammel używa go w czasie swoich szkoleń. "Mają dobrą nazwę, która wygląda lepiej niż Sparrow, jakaś prywatna spółeczka" - mówi warszawski ekspert od spraw PR. "Jeśli chcą zdobyć pieniądze z Unii, to fundacja, która ma w nazwie >instytut<, jest dobrym pomysłem."

Do niedawna, czyli do czwartku, Instytut Copernicus na swojej stronie chwalił się linkami do firm Sparrow i Dexus Partners (spółka Zubera). Ale linki już zniknęły.

Kammel, Krool i Zuber to również założyciele Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców w Polsce. Oficjalnie stowarzyszenie jest martwe. Od 2006 roku profesjonalni mówcy widzieli się tylko raz. Jeden z nich zaproponował, żeby raz na kwartał spotykać się na śniadaniach, na których "członkowie prowadziliby rozmowy na temat etyki". Do tej pory żadne spotkanie na temat etyki się nie odbyło.

***

Kasia i Tomek od tygodnia jakby zapadli się pod ziemię. Być może tak w praktyce wygląda "użycie technik budowania napięcia w przekazie informacji", w którym specjalizuje się Tomek.

W 2007 roku plotkarski magazyn spytał Kammela, kiedy wreszcie odbędzie się długo odkładany ślub z Niezgodą. "Oboje mamy gorący okres w karierze. Nie wiemy, ile to potrwa, a przecież ślubu nie można brać w biegu" - trzeźwo odparł prezenter.

Teraz kiedy prezes Niezgoda nie musi co rano chodzić do banku, tego czasu powinno być więcej.