Indeks Szczęśliwej Planety (HPI) co roku przygotowuje "Fundacji na rzecz Nowej Ekonomii" (NEF). W zestawieniu brane pod uwagę są 143 państwa. Na pozycję w rankingu składa się oczekiwana długość życia, odsetek mieszkańców deklarujących zadowolenie z życia, ale też wykorzystywanie surowców naturalnych.
Przy takich kryteriach bezkonkurencyjnym kontynentem okazuje się Ameryka Łacińska. Najwyższe HPI ma Kostaryka, druga jest Dominikana, a w pierwszej dziesiątce jest aż dziewięć krajów z Ameryki Południowej i Środkowej.
Szczęśliwych Latynosów rozdziela tylko Australia, która uplasowała się na trzeciej pozycji i jest jedynym krajem wysoko rozwiniętym na czele rankingu.
Większość państw rozwiniętych znajduje się w połowie stawki. Najwyżej, bo na 43. miejscu, figuruje Holandia. Niemcy znajdują się na 51. miejscu, Wielka Brytania na 74., a USA dopiero na 114.
Dlaczego Kostarykańczycy są szczęśliwsi od Holendrów? Wprawdzie mieszkańcy państw rozwiniętych zyskują punkty za długość życia, to ich pozycję osłabia bardzo duże zapotrzebowanie na surowce naturalne. Na przykład statystyczny mieszkaniec Kostaryki jest bardziej usatysfakcjonowany swoim życiem niż Amerykanin, i to mimo że zużywa w przeliczeniu na osobę czterokrotnie mniej zasobów naturalnych.
Ranking w podtekście niesie przesłanie, że szczęście krajów rozwiniętych "ma krótkie nogi", bo przecież surowce w końcu się wyczerpią, a zanim to się stanie będą się stawały coraz droższe.
Wyniki rankingu nie są optymistyczne dla Polski. Uplasowaliśmy się na 77. miejscu. To daleko, choć i tak nieźle jak na naszą część Europy. Szczęśliwsi od są tylko Rumuni i Słowacy. Czesi, Węgrzy, Bułgarzy i mieszkańcy republik nadbałtyckich znajdują się na dalszych pozycjach.