Piątkowe popołudnie w stolicy dało nam przedsmak tego, co może wydarzyć się w weekend - w jednej chwili 30-stopniowy upał, chwilę później błyski i grzmoty, a następnie ulewa, która dosłownie sparaliżowała miasto. Po godzinie niebo jest bezchmurne, temperatura wysoka i tylko zalane stacje metra i przechodnie w ubraniach przesiąkniętych na wylot przypominają o meteorologicznym piekle, które kilkadziesiąt minut wczesniej szalało nad Warszawą.

Reklama

>>> Zobacz Warszawę pod wodą w serwisie Infooko.pl

Podobnie może być dzisiaj w całym kraju. Mimo że synoptycy zapowiadają upały - od 22 stopni Celsjusza na północnym zachodzie kraju do 31 na południu i południowym wschodzie -nad całą Polską mogą przetoczyć się nagłe i gwałtowne burze oraz towarzyszące im ulewy. Przez całą sobotę niebo zasłaniać będą chmury - najgęstsze na południu i północy kraju.

Noc z soboty na niedzielę będzie bardzo ciepła, ale nie sucha. Najmocniej pokropi na południowym zachodzie, w centrum i na północnym wschodzie. Dodatkowo na wschodzie, w centrum ina połdniu solidnie pogrzmi i pobłyska.

W niedzielę upał trochę odpuści - termometry pokażą od 19 do 22 stopni Celsjusza. Odpuszczą też burze - zagrzmi już tylko na północnym wschodzie Polski. Jedyne, co się nie zmieni, to zachmurzenie i opady. Deszczu możemy spodziewać się w całym kraju.