Jak w rozmowie z redakcją Dziennik.pl zaznaczyła Paulina Jelińska, inspektor do spraw ochrony zwierząt Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce z oddziałem w Pile, dla wielu zwierząt nadchodzą dwa najgorsze dni w roku: Sylwester i Nowy Rok.
- Ich świat wali się w drobny pył. Nie rozumieją, co się dzieje. Nie rozumieją, czemu mają służyć te wybuchy - mówiła. Podkreśliła, że wielu ludzi nadal nie potrafi pojąć, na jak ogromny stres narażają zwierzęta decydując się na wystrzelenie petard.
Sylwester "mieszanką strachu i paniki"
Fundacja na rzecz Praw Zwierząt EX LEGE w informacji zamieszczonej na swojej stronie zaznaczyła, że zwierzęta mają lepszy słuch niż ludzie. A co za tym idzie, wybuchy słyszą głośniej, niż słyszymy je my. "Wyobraźmy sobie standardowy huk fajerwerków i petard. My odbieramy te dźwięki jak bardzo głośny huk. A teraz pomnóżmy go przez 3-4 razy, przez co uzyskujemy efekt bezpośredniego ostrzału artyleryjskiego. Dodajmy do tego zdezorientowanie, efekt zaskoczenia, niezrozumienie. Tak właśnie Sylwestra odbierają zwierzęta. Niezła mieszanka strachu i paniki" - wskazano w komunikacie.
Przypomniano jednocześnie, że ostrość słuchu psa w zakresie niskich częstotliwości jest zbliżona do ludzkiej. Największe różnice w słyszeniu pomiędzy psem i człowiekiem występują na wysokich częstotliwościach. Człowiek może słyszeć dźwięki do 20000 herców. Psy słyszą dźwięki o znacznie wyższej częstotliwości, bo aż 47000-65000 herców.
Zwierzęta uciekają. Często bezpowrotnie
- Każdego roku w tym okresie borykamy się z problemami zaginionych zwierząt, które niestety niejednokrotnie nie odnajdują już drogi do domu, ponieważ uciekając w popłochu wpadają pod auta, topią się w zbiornikach wodnych czy uciekają głęboko w las, skąd drogi już nie znajdują - wymieniała Paulina Jelińska.
OTOZ Animals liczy, że chociaż części z przerażonych zwierzaków uda się pomóc. Jak co roku, i w najbliższą noc sylwestrową ruszy patrol, który będzie przyjmował zgłoszenia o zwierzętach zagubionych lub potrzebujących pomocy. Organizacja będzie zabezpieczała je, odczytywała ich chipy oraz kontaktowała się z właścicielami. W razie konieczności - przewiezie zagubione zwierzęta do klinik weterynaryjnych lub schronisk. Jak poinformowano w informacji prasowej, akcja zaplanowana jest na terenie województwa pomorskiego oraz Warszawy.
A co, jeśli przerażony pies, słysząc huk na spacerze uciekł i nie wiemy, gdzie go szukać? - Najpierw poczekajmy chwilę w miejscu, w którym pies widział nas ostatni raz. Jeśli po chwili pupil się nie pojawi, wróćmy do domu tą samą trasą, co zawsze. Po drodze warto popytać przechodniów czy nie widzieli samotnego psa. Po powrocie do domu można zamieścić komunikat o zaginięciu czworonoga w mediach społecznościowych. Takie wiadomości są często udostępniane, więc jest spora szansa, że odezwie się ktoś, kto natknął się na naszego przyjaciela. Można też zadzwonić do schroniska i zgłosić ucieczkę czworonoga. Należy podać jego opis, a najlepiej wysłać zdjęcie, przybliżony czas zaginięcia, okolicę, w której był widziany ostatni raz oraz podać swoje dane kontaktowe. Możliwe, że ktoś przywiezie błąkającego się zwierzaka i wtedy będziemy mogli szybciej ustalić właściciela - radziła portalowi Dziennik.pl Alicja Dorsch, prezes schroniska dla zwierząt "Miluszków" w Pile.
Jak można im pomóc?
Choć dla zwierząt najbliższe dni będą bezsprzecznie trudnym czasem, są pewne sposoby, które pomogą im przeżyć około noworoczny czas w mniejszym stresie. - Apelujemy do właścicieli zwierząt: zabezpieczajcie swoich przyjaciół. Spacerujcie wcześnie rano lub późnym wieczorem, kiedy tych wybuchów jest mniej, ograniczajcie wyjścia do załatwienia podstawowych potrzeb fizjologicznych. Pies zawsze powinien być na smyczy, a na jego obroży powinna widnieć adresatka z numerem telefonu do właściciela - wymieniała Paulina Jelińska.
Z kolei Anna Wypych, prezeska Fundacji Koteria podkreśliła, że warto także umożliwić zwierzakom ukrycie się. - Postarajmy się zapewnić im ciche, ciemne pomieszczenie, bądźmy z nimi w czasie największych wybuchów, głaszczmy je, uspokajajmy. Zamknięte okna zapewniają ochronę przed hałasem, a spanikowany kot nie wydostanie się przez nie na zewnątrz. U lekarza weterynarii można zaopatrzyć pupila w leki uspokajające, które trochę wyciszą naszego zwierzaka – zaznaczyła rozmówczyni portalu Dziennik.pl.
- Nim odpalimy fajerwerk albo kolejną petardę zastanówmy się, czy nasza zabawa jest naprawdę ważniejsza od dobrostanu otaczających nas zwierząt. Czy huczące, rozbłyskujące efekty są konieczne? A jeśli bardzo chcemy, czy nie możemy zamienić ich na bezpieczniejsze i spokojniejsze sztuczne ognie? Strach i szok pupili nie znikają przecież z ostatnim wystrzałem. Ilość zwierząt, które giną tylko dlatego, że ludzie bawią się bezrefleksyjnie jest ogromna i zupełnie niepotrzebna – powiedziała Anna Wypych.
Miasta rezygnują z pokazów, w pomoc włącza się policja
Coraz więcej miast rezygnuje z pokazów fajerwerków w trakcie miejskiego Sylwestra. Do takich miast należy Kraków, Białystok, Wrocław i Poznań oraz Zakopane. Z kolei Warszawa, Łódź i Katowice nie organizują w ogóle miejskich imprez sylwestrowych.
Wyjątkowym przykładem miasta wychodzącego naprzeciw zwierzętom jest Tczew. Już trzeci rok z rzędu miasto przeznacza środki na zakup karmy dla zwierząt, które zwykle wydawane były na pokaz pirotechniczny. Ta decyzja nie tylko zapewnia wsparcie dla potrzebujących zwierząt, ale również odzwierciedla rosnącą świadomość ekologiczną i troskę o dobrostan zwierząt. Jest to piękny gest, który podkreśla, że świętowanie można połączyć z działaniami na rzecz społeczności i środowiska.
- Cieszy nas bardzo fakt, że ten problem jest coraz częściej zauważany i wiele miast rezygnuje z pokazu fajerwerek, wiele sklepów ze sprzedaży, a wiele osób woli przeznaczyć pieniądze na rzecz zwierząt, które przebywają pod opieką różnych organizacji - wskazała Paulina Jelińska, inspektor do spraw ochrony zwierząt z pilskiego TOZ.
W pomoc zwierzętom w okresie około noworocznym włącza się też policja. Opolscy funkcjonariusze zachęcają do udziału w akcji "Karma zamiast fajerwerków". "Inicjatywa polega na zrezygnowaniu z zakupu sylwestrowych petard na rzecz wsparcia potrzebujących, bezdomnych zwierząt. Zakupioną karmę, a także koce czy legowiska można przekazać do dowolnego schroniska, a tym samym nieco polepszyć los skrzywdzonych zwierząt" - czytamy w policyjnym komunikacie.
Cierpią nie tylko domowe czworonogi. Apele ZOO i TPN
Huki i wystrzały przerażają nie tylko miejskie zwierzęta. Jak już pisaliśmy, o rezygnację z fajerwerków walczy między innymi warszawskie ZOO. "Hałas powodowany przez fajerwerki powoduje stres u zwierzyny leśnej. W jego wyniku (szczególnie gdy zwierzęta żyją w stadach) rozpraszają się i zachowują nieprzewidywalnie, co jest szczególnie niebezpieczne w pobliżu ciągów komunikacyjnych. Zostaje zaburzony dobowy rytm odpoczynku i spożywania pokarmu. Zwierzęta traktują huk jak stan wysokiego zagrożenia, co dodatkowo naraża je na zbędny wydatek energetyczny, zwłaszcza zimą, przy wysokiej pokrywie śniegu i ograniczonej bazie pokarmowej" - poinformowało ZOO na swoim profilu na Facebooku.
O rozsądek zaapelował też Tatrzański Park Narodowy, promując akcję "Nie strzelaj w Sylwestra", dwudniowe wydarzenie, w którym do współpracy zaproszono znanych polskich ilustratorów. Artyści tworzą plakaty promujące inicjatywę.
- Huk wywołuje u zwierząt olbrzymie przerażenie, a nawet ataki paniki, które mogą okazać się groźne dla ich zdrowia i życia - tłumaczył w opisie wydarzenia dyrektor TPN, Szymon Ziobrowski. Zdarzało się bowiem, że spłoszone zwierzęta, na przykład kozice, w trakcie ucieczki ulegały śmiertelnym wypadkom.
"Każdego roku naszej akcji towarzyszy inny plakat. Autorką tegorocznej grafiki jest Nika Jaworowska, a na niej widzimy przerażonego cietrzewia - przedstawiciela niewielkiej i zagrożonej wymarciem populacji tych ptaków w Tatrach. Kolekcja wyjątkowych projektów będzie się powiększać, aż do momentu, gdy problem fajerwerków w Tatrach zupełnie zniknie" - brzmi informacja TPN.