Uroczystość Objawienia Pańskiego, czyli święto Trzech Króli

6 stycznia obchodzimy Uroczystość Objawienia Pańskiego – popularnie zwane świętem Trzech Króli. Czy jednak królów rzeczywiście było trzech? Ewangelia według świętego Mateusza wspomina o mędrcach ze Wschodu, którzy prowadzeni przez gwiazdę betlejemską, przybyli do Dzieciątka Jezus, aby oddać mu pokłon i złożyć dary – złoto, kadzidło i mirrę. Brak jednak w tej opowieści mowy o tym, ilu było królów. Można było jedynie wnioskować – na podstawie liczby darów – że było ich trzech. Liczba ta pokrywała się ze stanem wiedzy dawnych chrześcijan, którzy znali jedynie trzy kontynenty – Europę, Azję i Afrykę. Z każdego z nich miał więc pochodzić jeden król.

Współcześnie przyjęło się nazywać tych, którzy z darami przybyli do Jezusa, królami. Jednak nie ma pewności, czy rzeczywiście nimi byli. Określa się ich również mianem magów lub mędrców. Podobne niejasności dotyczą ich imion. Jako Kacper, Melchior i Baltazar zaczęli być określani dopiero w średniowieczu.

Reklama
Reklama

Ilu było królów, którzy złożyli pokłon Jezusowi?

Obchodzimy święto Trzech Króli, jednak ich rzeczywista liczba nie jest jednak pewna. W sztuce sakralnej sprzed wieków nie zawsze przedstawiano trzech mędrców ze Wschodu. Na obrazach datowanych na II i III wiek, a znajdujących się w rzymskich katakumbach, spotkać można dwóch, czterech, a nawet sześciu królów. W tradycji ormiańskiej mowa jest aż o 12, którzy symbolizować mieli plemiona izraelskie lub apostołów. Jeszcze większą liczbę – bo aż 60 – podawali Koptyjczycy.

Jedna z legend mówi o tym, że istniał czwarty król o imieniu Artaban, który pochodził z miasta Ekbatany. Miał on sprzedać cały swój majątek oraz kupić za niego szafir, rubin i perłę, które następnie chciał złożyć w ofierze Dzieciątku Jezus. W związku z tym wyruszył w podróż, jednak nigdy nie dotarł do Betlejem. W czasie drogi spotkał bowiem wiele ludzkiego cierpienia i biedy, którym starał się zaradzić. Jezusa spotkał na swojej drodze dopiero tuż przed jego śmiercią i pochwalony został przez niego za swoje uczynki wobec innych ludzi.

Według innej wersji tej legendy czwarty król w trakcie swojej wędrówki i pomagania innym w końcu zgubił gwiazdę, która zaprowadzić miała go do Jezusa. Fakt ten bardzo go zasmucił, jednak postanowił żyć tak jak wcześniej, niosąc pomoc wszystkim, którzy jej potrzebowali. Po latach odkrył, że jest dzięki temu szczęśliwy i idzie właściwą dla siebie drogą, a zagubiona gwiazda świeci w jego sercu.

Czwarty król w literaturze polskiej

W literaturze polskiej swoją wersję historii o czwartym królu napisał ksiądz Mieczysław Maliński w tomiku zatytułowanym "Bajki nie tylko dla dzieci". W jego opowieści król ten nie miał imienia i wyruszył do Betlejem z jednym darem – swoim największym skarbem w postaci ogromnego, czerwonego rubinu, który otrzymał od ojca tuż po swoich narodzinach.

W czasie swojej podróży napotkał wiele tragedii takich jak susza, głód czy śmiertelne choroby. Starał się pomagać wszystkim, którzy tej pomocy potrzebowali. Po drodze, aby pomóc innym, pozbył się wszystkich swoich kosztowności, a nawet sprzedał swój najcenniejszy skarb – rubin. W końcu po wielu latach dotarł do Jerozolimy, gdzie spotkał Jezusa prowadzonego na śmierć krzyżową. Spojrzał mu w oczy i ujrzał w nich wiele miłości. Król poczuł, że Jezus wiedział o tym, czego dokonał w czasie swojej wędrówki i że stało się to największym darem, jaki mógł mu złożyć. Dużo większym niż drogocenny rubin.