Premier Donald Tusk rozmawiał w Paryżu z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. W podparyskim La Celle-Saint-Cloud doszło tego dnia również do spotkania szefów dyplomacji Polski, Francji i Niemiec w formacie Trójkąta Weimarskiego; udział wziął w nim szef MSZ Radosław Sikorski.
Premier w poniedziałek po południu przyleciał do Berlina, gdzie spotkał się z niemieckim kanclerzem Olafem Scholzem.
"PiS 'wycięło' nas z dialogu"
Zdaniem byłego ambasadora RP w Niemczech i we Francji Andrzeja Byrta współpraca trójstronna Polski, Niemiec i Francji jest kluczowa dla polityki UE np. w kwestii Ukrainy.
Nasze racje były słyszane wcześniej w tych państwach, ale później w mojej ocenie Prawo i Sprawiedliwość "wycięło" nas z dialogu państw znaczących. Polska zniknęła z radaru tych, którzy mogli korzystać z naszej wizji, ale przede wszystkim z naszego doświadczenia w sprawach wschodnich. Po napaści Rosji na Ukrainę wszyscy politycy niemieccy - zarówno z CDU, jak i z CSU, mówili, że trzeba było słuchać Polaków, ale tam przez lata uważano nas za rusofobów i nie chciano głosu Polski w sprawach Ukrainy wysłuchać - powiedział Byrt w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Polskie doświadczenia i "kluczowe znaczenie dla UE"
Podkreślił, że polskie doświadczenia w sprawach wschodnich mają kluczowe znaczenie dla całej UE. - To, że Tusk, który wie, jak funkcjonują mechanizmy w UE, do rozmowy z Niemcami i Francją wrócił, jest niezwykle istotne - ocenił doświadczony dyplomata.
Musimy ze swoimi doświadczeniami do tych niezwykle ważnych państw dotrzeć. One dziś będą lepiej słyszalne, bo nie tylko możemy opowiadać, że kiedyś to były ziemie RP, że mamy znacznie dłuższą pamięć historyczną o tych terenach i stosunki z Ukrainą, ale także daliśmy w ostatnich latach, jako społeczeństwo, czynem znać, jak traktujemy to poważnie. Przecież my na początku wojny, po napaści Rosji na Ukrainę więcej pomagaliśmy Ukrainie niż Niemcy. Oni dziś przeskoczyli nas w tej pomocy, szczególnie finansowej - mówił Byrt.
"Główna oś kontynentalna Europy"
Jego zdaniem Trójkąt Weimarski musi mieć i ma ogromne znaczenie. Dodał, że "kręgosłup europejski" zaczyna się w Hiszpanii i biegnie przez Francję, Niemcy i Polskę. Powiedział, że to główna oś kontynentalna Europy.
Zawsze przy tego typu rozmowach dotykamy czułych strun, bo wszyscy mniejsi, mogą powiedzieć, że z nimi nikt nie chce rozmawiać. W rzeczywistości jednak UE jest tak skonstruowana, że nawet najmniejsi mają głos, uczestniczą w decyzjach. Więksi jednak w sposób naturalny występują jako pewni inicjatorzy pomysłów. To irytowało zawsze PiS, bo mówili, że Niemcy coś inicjują cały czas - mówił. Dodał jednak, że Polska, chcąc mieć wpływ na politykę UE, musi rozmawiać z głównymi graczami.