O objęcie systemem mogą się starać jedynie osoby skazane na pół roku więzienia lub na rok, jeśli odbyły już połowę kary. "Skazany musi być w domu nie mniej niż 12 godzin na dobę. Kontrolować będzie to specjalny nadajnik. Jeśli w tym czasie skazany oddali się lub zdejmie bransoletę, dowie się o tym centrala. Wtedy sąd będzie mógł zamienić areszt domowy na zwykły" - mówi Antoni Tyszka, rzecznik prasowy Ministerstwa Sprawiedliwości .

Reklama

Bransolety mają pomóc w rozładowaniu przepełnionych więzień i obniżyć koszty utrzymania skazanego. Odbywanie kary w tym systemie będzie kosztować ok. 100 zł miesięcznie, podczas gdy za pobyt więźnia w celi państwo płaci ok. 2,3 tys. zł. Część kosztów pokryje sam skazany - 80 zł na starcie i 2 zł za każdy dzień.

Według prawników system pomoże też w resocjalizacji. "Nie jest tajemnicą, że z więzienia wychodzi się gorszym, niż się do niego trafiło" - mówi karnista prof. Piotr Kruszyński.

Ministerstwo Sprawiedliwości szacuje, że w 2009 r. z elektronicznych bransolet skorzysta 500 skazanych. System początkowo zacznie działać w Warszawie i okolicach, a od czerwca 2010 r. zostanie wdrożony w Białymstoku, Lublinie i Krakowie. Sukcesywnie do 2012 r. obejmie 7,5 tys. osób w całym kraju. Obecnie w więzieniach przebywa ponad 33 tys. osób kwalifikujących się do dozoru elektronicznego. Prawdopodobnie jedną z pierwszych, które z niego skorzystają, będzie klient mecenasa Marka Szczygielskiego z Płocka. Wniosek o dozór elektroniczny złożył do sądu już w poniedziałek.

Marcin Zieliński: Dlaczego doradził pan swojemu klientowi wystąpienie o areszt domowy?

Marek Szczygielski: Mój klient ma zaledwie 20 lat. Został skazany na pół roku w zawieszeniu więzienia za próbę oszustwa kolegi na tysiąc złotych. Teraz zatrzymano go za kradzież kołpaków i automatycznie odwieszono tamten wyrok. Jeśli trafi do więzienia, zostanie wyrzucony ze szkoły i straci pracę. Dla takiego młodego człowieka może to być początek degeneracji, nie można na to pozwolić.

Co musiał pan zawrzeć we wniosku do sądu?

Reklama

Szczegółowe informacje, których zebranie mojemu zespołowi zajęło około dwóch tygodni. Musieliśmy uzyskać od rodziny klienta pozwolenie na zamontowanie w domu przekaźnika. Pracodawca i dyrekcja szkoły dostarczyli wykaz godzin, które nasz klient spędza w tych miejscach. Najtrudniejsze było ustalenie, ile czasu będzie potrzebował na dotarcie do pracy. Jest budowlańcem i pracuje na kilku budowach oddalonych od siebie. Na szczęście pracodawca poszedł nam na rękę i pozwolił mu pracować tylko na jednej przez cały czas trwania kary. Na koniec do wniosku musieliśmy dołączyć plan dnia naszego klienta rozpisany niemal co do minuty.

Jak będzie wyglądało jego życie, jeśli sąd zgodzi się na dozór elektroniczny?

Z domu będzie mógł wychodzić tylko w trzech przypadkach: do pracy, do szkoły i do kościoła. Na dotarcie do pracy ma około 15 minut, tyle samo do kościoła. Szkoła znajduje się w sąsiedniej miejscowości, więc na dojazd tam potrzebuje około godziny.

A jeśli zepsuje się autobus lub będzie korek i nie zdąży wrócić na czas do domu?

Mój klient będzie musiał wtedy stanąć przed sądem i przedstawić powody, dla których nie dotarł do mieszkania. Jeśli sędzia uzna, że jego argumentacja jest niewystarczająca, trafi do więzienia. Dlatego będzie musiał się przez te pół roku bardzo się pilnować.