W niedzielę rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych podało na platformie X, że "o godz. 4.23 doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez jedną z rakiet manewrujących wystrzelonych dzisiejszej nocy przez lotnictwo dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej". Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund. "Celem wykonywanych uderzeń były miejscowości znajdujące się w zachodniej Ukrainie" - poinformowano.

Reklama

Realne zagrożenie dla Polski

Zdaniem prof. dr hab. Stanisława Kozieja, generała brygady w stanie spoczynku, w latach 2010-2015 szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN), tego typu zdarzenia stanowią dla Polski realne zagrożenie.

"Nigdy nie wiadomo, co taka rakieta może zrobić. Tym bardziej, że często są to rakiety tzw. podwójnego przeznaczenia, które mogą przenosić ładunek nuklearny" - zaznaczył w rozmowie z PAP.

Reklama
Reklama

Z tego względu - jak wyjaśnił - konieczna jest wzmożona czujność i monitorowanie wszystkich rakiet, które lecą w kierunku terytorium Polski.

Gen. Koziej przyznał, że tego typu incydenty mogą się powtarzać, ponieważ Polska jest obecnie krajem przyfrontowym. "Za naszą granicą trwa walka, latają rakiety uzbrojone, a nie ćwiczebne. Przypadkowo może się zdarzyć, że któraś z nich przekroczy granicę, wpadnie w przestrzeń powietrzną naszego kraju i eksploduje na naszym terytorium" - powiedział.

To mogła być celowa prowokacja

Jednocześnie zastrzegł, że tego typu sytuacje równie dobrze mogą być celowo sprowokowane przez wroga po to, by testować polski system obrony powietrznej, szybkość reagowania, wykorzystywane środki, częstotliwości, komendy i sygnały.

"Ponadto, Rosjanie mogą chcieć wykorzystywać przygraniczną przestrzeń powietrzną, przy okazji naruszając także polską granicę, do ataków rakietami manewrującymi obiektów ukraińskich manewrem od zachodu, gdzie obrona powietrzna jest zapewne słabsza" - ocenił.

Zdaniem eksperta nie możemy na tego typu zdarzenia patrzeć jako na przypadki, które się po prostu zdarzają.

Gen. Koziej: Musimy aktywnie zwalczać tego typu zdarzenia

"Musimy aktywnie zwalczać tego typu zdarzenia, aby wyeliminować u przeciwnika chęć celowych prowokacji oraz świadomego wykorzystywania naszej przestrzeni powietrznej do zwiększania skuteczności swoich ataków. Musimy dać jasny sygnał, że tego nie akceptujemy" - stwierdził.

Według gen. Kozieja sytuacja wymaga "bardzo zdecydowanych działań". "Moim zdaniem jedynym lekarstwem na uchronienie polskiej przestrzeni powietrznej i polskiego terytorium przed tego typu zdarzeniami jest ustanowienie przez Sojusz Północnoatlantycki strefy obrony przeciwrakietowej wysuniętej przed granicę Polski, nad terytorium Ukrainy" - ocenił.

W jego opinii dokładne określenie, ile kilometrów w głąb Ukrainy powinna sięgać taka strefa, należy pozostawić specjalistom.

"Powinniśmy, jako NATO, oświadczyć Rosji, że jeżeli jeszcze raz taki incydent się zdarzy, to uruchomimy właśnie taki system obrony przeciwrakietowej, aby wszystkie rakiety, które lecą w kierunku naszej granicy, zostały zestrzelone zanim tę granicę przekroczą" - podkreślił gen. Koziej.

Dodał, że władze polskie powinny zaproponować tego typu rozwiązanie i przekonywać do niego sojuszników z NATO.

"To jedyny sposób na zabezpieczenie terytorium NATO przed przypadkowymi bądź celowymi działaniami Rosji" - ocenił.

Zaznaczył, że tego typu sytuacje najprawdopodobniej będą się powtarzać. "Rosja, chcąc pokonać Ukrainę, musi niszczyć strategiczne obiekty nie tylko na linii frontu, ale i w głębi. Graniczący z Polską region lwowski stanowi dla Rosji strategiczny obszar zainteresowania. Sądzę, że operacje rosyjskie w tym obszarze są także świadomie i celowo wykorzystywane do działań prowokacyjnych, dywersyjnych i rozpoznawczych" - wskazał.

Jak mówił, rakiety operujące w pobliżu naszej granicy - także te, które są wystrzeliwane z terytorium Białorusi - mogą zbierać informacje o naszym systemie obrony, który współpracuje z systemem ukraińskim.