Trwa ładowanie wpisu

Tomasz Terlikowski w programie "Gość Infor.pl"

W czwartek 18 kwietnia Piotr Nowak rozmawiał z Tomaszem Terlikowskim w programie „Gość Infor.pl”. Katolicki publicysta był pytany m.in. o sprawę Jacka Protasiewicza. Polityk Trzeciej Drogi został zdymisjonowany przez Donalda Tuska po tym, jak zachowywał się w mediach społecznościowych.

Reklama

- To przykra historia o tym, jak ludzie potrafią popełnić wizerunkowe samobójstwo w trzech krokach i jak nie wyciągają wniosków z własnych błędów – powiedział Terlikowski.

Zdaniem Terlikowskiego kilku polityków "przejechało się na pokazywaniu życia prywatnego". – Co chciał zyskać? Tego do końca nie wiem. Chciał się pochwalić? Rozumiem, ale politycznie słabo to wyszło – ocenił.

Terlikowski o sprawie Protasiewicza

Terlikowski odniósł się też do "wulgarnych i homofobicznych uwag" Protasiewicza. - W przypadku koalicji, która wprawdzie składa się z różnych podmiotów, ale z pewnością nie z podmiotów związanych z Konfederacją, nie mogło się to nikomu spodobać. I wreszcie, zamiast zrobić to, co robią wszyscy w takich sytuacjach, czyli powiedzieć: "Ktoś się włamał na konto" albo przeprosić, to postanowił brnąć w to dalej – powiedział.

Publicysta podkreślił również fakt, że Protasiewicz przeprosił dopiero po trzech dniach. - Gdyby to był jeden dzień, pewnie jakoś by mu ludzie wybaczyli. Tutaj trwało to trzy dni, co więcej zaczepił dziennikarzy. Nie zaczepia się dziennikarzy, bo to jest jeszcze większe samobójstwo – zaznaczył.

I dodał: - Rzeczywiście jest tak, że wbrew temu, co się wydaje, nasza opinia publiczna wydaje się coraz mniej „tolerancyjna”, coraz mniej wybacza. Jesteśmy dużo bardziej surowi wobec polityków. Szczególnie jeśli nie ma czasu na przeczekanie. Zakładam, że gdyby on przeprosił, zniknął, przestał się wypowiadać, po tygodniu, po dwóch wszyscy by zapomnieli.

Zdaniem Terlikowskiego, polityk w sytuacji Protasiewicza powinien przeprosić i przyznać się do słabości, co miałoby pozytywne skutki dla dyskursu politycznego w kraju. - Pamiętajmy, że Polacy potrafią współczuć. Politycy, którzy powiedzieli o chorobie, czyli o depresji, spotkali się z dużym ciepłem opinii publicznej. Mówienie o alkoholizmie, ale szczere i otwarte mogłoby się przydać polskiej debacie publicznej. To znaczy, powiedzenie przez osobę wysoko funkcjonującą, przez polityka albo biznesmena: "Tak, jestem alkoholikiem" mogłoby być pozytywnym impulsem, żeby sobie uświadomić, że alkoholik to nie jest tylko osoba, którą czasem widzimy gdzieś w ciemnym zaułku– przyznał.

Dodał, że "wymaga to wielkiej odwagi", a także uświadomienia sobie problemu.

- Osoby wysoko funkcjonujące, to powie każdy terapeuta, mają tysiące sposobów, żeby sobie powiedzieć "to nie jest mój problem". To akurat jest coś, co Polacy wybaczają dużo mniej, chociaż sami często to robią. Może dlatego wybaczają słabiej, bo łatwiej jest ocenić tego, któremu się noga powinęła w tym samym, co my robimy– dodał.