Nie tak dawno 19-letnia studentka postanowiła wziąć kredyt i za przyznane pieniądze sfinansować sobie operację plastyczną. Na podstawie sfałszowanego oświadczenia o zarobkach i zatrudnieniu próbowała wyłudzić w jednym z banków 10 tys. zł. Policjantom z Warszawy przyznała się, że w innym banku zaciągnęła kredyt na 20 tys. zł, który przeznaczyła na leczenie zębów.
To drastyczny przykład, jednak Polacy rzeczywiście coraz częściej zapożyczają się na prywatne leczenie. Rynek rozwija się w takim tempie, że już kilka instytucji finansowych wprowadziło specjalne oferty kredytów dla pacjentów.
"Od dłuższego czasu rozwijamy ten segment, bo zainteresowanie rośnie" - potwierdza Agnieszka Frąckowiak z Lukas Banku, który wiedzie prym w tego typu pożyczkach. Przyznaje, że coraz częściej brane są też pożyczki na operację stawu barkowego czy zaćmy.
Lukas Bank z początkiem września nawiązał współpracę z Centrum Medycznym Enel-Med. Kredyt mogą wziąć pacjenci nawet z minimalnymi dochodami, sięgającymi 200 zł netto miesięcznie. Na raty można rozłożyć koszt m.in. operacji z zakresu chirurgii dziecięcej, ginekologii czy neurochirurgii.
Oferta dotyczy leczenia oraz zabiegów, których koszt przekracza 2 tys. zł. Tyle kosztuje np. zabieg usunięcia polipów z nosa. Maksymalnie kredyt może wynieść ok. 30 tys. zł. Ubezpieczenie na wypadek śmierci czy poważnej choroby nie jest konieczne. Ale zabezpieczeniem są poręczyciele.
Pożyczki na leczenie oferują też poprzez kliniki Alior Bank, a nawet Żagiel, firma specjalizująca się w kredytach gotówkowych i obsłudze systemów ratalnych.
Skredytowanie leczenia w szpitalu jest bardziej opłacalne niż wzięcie pożyczki bezpośrednio z banku. Dla przykładu, rzeczywiste roczne oprocentowanie kredytu oferowane pacjentom przez Lukas Bank to 12 proc., podczas gdy pożyczek gotówkowych kilka punktów więcej. Jak to jest możliwe? Interes po prostu się opłaca. Prywatne kliniki w czasach kryzysu mogą sprzedać swoje usługi, a banki zarabiają na kosztach udzielenia kredytu.
Przyznaje to Barbara Witkiewicz z kliniki okulistycznej Mavit w Warszawie. Klinika oferuje kredyty np. na laserową korekcję wzroku, ale sama pokrywa koszty pożyczki. Ekspert rynku zdrowia Rafał Janiszewski widzi w tym nadchodzący trend. "Ludzie wolą się zadłużyć, niż czekać miesiącami na darmowy zabieg opłacany przez NFZ. Dlatego ostatnio coraz częściej pożyczkami bankowymi opłacane jest także leczenie ambulatoryjne i szpitalne, czyli to, co teoretycznie powinno być bezpłatne" - podsumowuje Janiszewski.
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Konstanty Radziwiłł uważa, że obarczanie chorych kosztami leczenia nie jest w porządku. "Problem w tym, że państwo na papierze gwarantuje pacjentom znacznie więcej, niż publiczna służba zdrowia jest w stanie im zapewnić. Stąd kolejki i niewydolność systemu opieki zdrowotnej. Ale politycy boją się spojrzeć prawdzie w oczy i rozpocząć reformy" - mówi Radziwiłł.