Justyna, studentka drugiego roku socjologii na Uniwersytecie Warszawskim, zamieściła w internecie ogłoszenie, że szuka pokoju w centrum miasta. Chce przeznaczyć na wynajem nie więcej niż 650 zł. ”W ciągu zaledwie kilku godzin zadzwoniło pięć osób z naprawdę przyzwoitymi ofertami. Myślę, że coś na pewno wybiorę” - mówi. Jeszcze rok temu nikt by w taką historię nie uwierzył. Wolne pokoje rozchodziły się niemal na pniu. ”Ogłoszenie pojawiało się w sieci, natychmiast jechałam na miejsce, a mieszkanie już było wynajęte” - opisuje Ewa Chrościelecka z wrocławskiego biura nieruchomości Piramida. ”Takie sytuacje były na porządku dziennym, właściciele mieszkań mogli wybrzydzać, przebierać w chętnych” dodaje.
Potwierdza to Agnieszka z Pomorza, która w ubiegłym roku skończyła studia na SGH. ”Żeby znaleźć jakikolwiek kąt, musiałam przejść przez szereg przesłuchań u właścicieli mieszkań” - wspomina. ”Pewna pani z Żoliborza po pytaniach o palenie, imprezy, zapraszanie znajomych, godziny powrotu do domu, chciała się nawet dowiedzieć, czy przypadkiem nie planuję ciąży, bo to spokojna okolica i wrzeszczące dziecko nie będzie mile widziane” - mówi.
Opowiada też o kolegach i koleżankach, którzy załatwiali fałszywe zaświadczenia o zatrudnieniu, bo wiele osób niechętnie przyjmowało studentów. Pośrednicy wynajmujący mieszkania zgodnie twierdzą, że teraz sytuacja radykalnie się odmieniła. Szacują, że przed rozpoczęciem roku akademickiego może być nawet 2,5 razy więcej wolnych mieszkań niż w 2008 r.
Dostrzegają to też sami wynajmujący. Regina jest studentką trzeciego roku i ma własne trzypokojowe mieszkanie. W poprzednich latach bez trudu znajdowała współlokatorów. Teraz - mimo atrakcyjnej lokalizacji i ceny - nie ma chętnych. ”Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś na początku października, wtedy pojawią się studenci, którzy przyjadą do stolicy zupełnie w ciemno” - mówi.
Marta Kosińska, analityk z firmy Szybko.pl, która pośredniczy w wynajmie i sprzedaży nieruchomości, upatruje przyczyn takiej sytuacji w kryzysie. ”W czasach boomu na rynku nieruchomości ludzie masowo kupowali mieszkania, aby potem sprzedać je z zyskiem. Kryzys pokrzyżował ich plany, więc teraz wynajmują te mieszkania, aby na nich nie tracić” - mówi Kosińska. Zgadza się z nią Chrościelecka, która zauważa jeszcze inną tendencję. ”We Wrocławiu sporo osób chciało zrobić na wynajmowaniu mieszkań dobry biznes. Powstało tu wiele firm, więc liczyli na bogatych lokatorów, prezesów i kadrę kierowniczą. Jeszcze przed rokiem większość zastrzegała, że nie chce wynajmować lokum studentom. Dziś takie zastrzeżenie daje zaledwie połowa moich klientów, ale to są już rzeczywiście właściciele bardzo luksusowych apartamentów” - mówi.
Jacek Matwiejczyk, autor raportu na temat studenckich mieszkań opublikowanego w najnowszym numerze magazynu ”Dlaczego”, podkreśla, że spadły też ceny wynajmu. – Najbardziej staniały duże mieszkania, w niektórych przypadkach nawet o 30 proc. Wynajęcie trzypokojowego mieszkania w Warszawie w zeszłym roku kosztowało 2700. Teraz 300 zł mniej – wylicza.
Eksperci podkreślają, że mimo wszystko na początku października sytuacja może być jednak bardziej nerwowa. ”Być może ceny skoczą nieco w górę. Na pewno jednak nie powtórzą się historie z lat ubiegłych” - mówi Ewa Chrościelecka.