Nową kwotę, za którą zostanie wybudowany stadion, ogłoszono w nadzwyczaj dyskretny sposób. W ostatni czwartek dowiedzieli się o niej posłowie podczas sejmowej podkomisji zajmującej się Euro 2012. "Urzędnik z Ministerstwa Sportu nie umiał jednak konkretnie powiedzieć, dlaczego stadion będzie taki drogi. Wyślę do ministra Drzewieckiego zapytanie poselskie" - zapowiada Tomasz Garbowski, poseł klubu Lewicy, który uczestniczył w posiedzeniu.

Reklama

Zapytaliśmy Mirosława Drzewieckiego, dlaczego stadion będzie kosztował 800 milionów więcej. "Stadion kosztuje tyle, ile kosztuje. Suma została wyliczona na podstawie faktów" - odpowiada minister. I przekonuje, że o żadnym wzroście kosztów nie ma mowy, a zmiany w wycenie zostały spowodowane niefrasobliwością jego poprzedników z PiS.

"Kwota zapisana wcześniej została wzięta z kosmosu, kiedy nie było nawet wiadomo, gdzie zbudujemy stadion i jaki będzie. Równie dobrze można było wpisać miliard albo nawet trzy" - przekonuje Drzewiecki.

O nowej sumie, za którą zostanie wybudowana największa polska arena piłkarska, wspomina również projekt nowelizacji uchwały Rady Ministrów o planie inwestycji, które mają zostać zrealizowane w ramach przygotowań do Euro 2012. Dotarliśmy do tego dokumentu. W uzasadnieniu proponowanych zmian można przeczytać, że w 2006 r. minister finansów Zyta Gilowska, przeznaczając 1,2 miliarda złotych na budowę Stadionu Narodowego, nie miała pojęcia, ile budowa będzie kosztować. "Nie istniał wtedy ani projekt architektoniczny, ani wykonawczy" - tłumaczy minister Drzewiecki.

Jednak z dokumentu wynika coś jeszcze - przed długi okres nie były podawane rzeczywiste koszty budowy głównej areny piłkarskich mistrzostw. Autor projektu przyznaje bowiem, że przez półtora roku "nie aktualizowano cen materiałów budowlanych, robocizny, urządzeń, a przede wszystkim zmian kursu dolara i euro".

czytaj dalej



Reklama

To pozwala opozycji postawić zarzut, że rząd od wielu miesięcy z powodów politycznych oszukuje Polaków - zwłaszcza że już na początku roku zarezerwował na tę budowę w budżecie znacznie więcej pieniędzy. "To jasne, że na samym początku nie można było wyliczyć kosztu stadionu co do 100 tysięcy. Ale nieinformowanie opinii publicznej, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z tak wielkim wzrostem wydatków, jest co najmniej dziwne" - uważa Adam Hofman, przedstawiciel PiS w sejmowej komisji sportu.

Minister sportu odpiera zarzuty. "1,9 miliarda złotych to cena, którą zapłacimy za stadion brutto. A to oznacza, że rzeczywisty koszt dla budżetu wyniesie półtora miliarda, bo reszta powróci w formie podatku" - podkreśla.

Rosnąca cena budowy Stadionu Narodowego to niejedyne zmartwienie Drzewieckiego. Jak się dowiedzieliśmy, prysnęły nadzieje, że to na naszych stadionach odbędzie się większość meczów podczas mistrzostw. "Ostatnio Ukraińcy otrzymali twarde zapewnienie, że u nich gospodarzami będą 4 miasta: Kijów, Lwów, Charków oraz Donieck" - mówi nam jeden z wysokich rangą pracowników Ministerstwa Sportu.

Kolejny z urzędników relacjonuje: "Na jednym z ostatnich spotkań z UEFA i Ukraińcami spytaliśmy, jak wygląda kwestia miejsc noclegowych, na które tak bardzo naciskał Michel Platini. Odpowiedź nas zaskoczyła. Usłyszeliśmy, że jest z tym świetnie, a Ukraińcy wcześniej omyłkowo zaniżyli liczbę miejsc w hotelach".

Co na to opozycja? "To nawet dobrze. Warto, żebyśmy tę imprezę zrobili po partnersku. Rozbudzanie przed Drzewieckiego nadziei, że może być inaczej, było niepotrzebne" - podkreśla Hofman.