Jan Maria Tomaszewski jest specjalistą w wielu dziedzinach. Jednocześnie miał posady w: stołecznych wodociągach, w publicznej telewizji i w koncernie naftowym. W warszawskich wodociągach (już tam nie pracuje) zarabiał 5-6 tysięcy brutto, w TVP 8 tysięcy plus premie, w Orlenie około 18 tysięcy brutto. W sumie ponad 30 tysięcy, czyli więcej niż Lech Kaczyński.
W jaki sposób plastyk może jednocześnie pracować na trzech pełnych etatach? I to w tak różnych branżach - telewizyjnej, paliwowej i wodociągach?
W kwietniu 2006 r. w warszawskich wodociągach zatrudnił go związany z PiS Stanisław Bortkiewicz (prasa nazywała go "supermenem Kaczyńskich"). Bortkiewicz uznał, że Tomaszewski jak nikt inny wypromuje miejską kanalizację: "Jest z wykształcenia architektem lub historykiem sztuki, posiada doświadczenie konserwatora. Do spółki zgłosił się z koncepcjami ciekawych projektów związanych z promocją firmy" - przypomina sobie Bortkiewicz, dziś były prezes. Co o dokonaniach Tomaszewskiego mają do powiedzenia obecne władze stołecznych wodociągów? Według nich pomysły kuzyna Kaczyńskich były mocno kontrowersyjne. Tomaszewski chciał budować kurtynę wodną do widowisk światło-dźwięk, przeszklone windy i taras widokowy. Żadna z jego koncepcji nie wypaliła. "Było to bardzo kosztowne i niezwykle trudne do realizacji" - mówi Joanna Korzeniewska z Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. I dodaje: "Sam pan Tomaszewski był trudny do uchwycenia. Nawet przez komórkę. Rzadko pojawiał się w pracy".
Mimo to dostawał niezłą pensję. Według MPWiK około 5-6 tysięcy złotych brutto. Inni pracownicy na tych samych stanowiskach zarabiali 2-3 tysiące złotych mniej.
Kariera Jana Marii Tomaszewskiego nie ograniczała się do promowania wodociągów i kanalizacji w Warszawie.
W kwietniu 2007 prezesem TVP został Andrzej Urbański, były szef kancelarii prezydenta Kaczyńskiego. W czerwcu tego samego roku Jan Maria Tomaszewski dostał etat w dziale kadr TVP. Pensja: 8 tysięcy brutto plus premia motywacyjna. Także i tu zarabiał o wiele więcej niż inni pracownicy TVP na podobnych stanowiskach. Czym kuzyn Kaczyńskich zajmował się w TVP? Mówi pracownik wydziału kadr telewizji: "Próbowaliśmy to ustalić. Prawdopodobnie niczym. Wszyscy myśleli, że zatrudniliśmy Jana Tomaszewskiego, słynnego bramkarza".
czytaj dalej
"Nic po nim nie zostało. Krążyły plotki, że to jest ktoś z prezydenckiej rodziny" - opowiada człowiek obecnych władz telewizji.
Od grudnia 2008 r. do stycznia 2009 r. TVP kontrolowała Państwowa Inspekcja Pracy (PIP).
Raport PIP rzuca światło na to, jak pracował Tomaszewski. Okazuje się, że umowę na czas nieokreślony dostał tuż przed odwołaniem Urbańskiego. Brat cioteczny prezydenta nie miał wyznaczonych obowiązków i prawdopodobnie w ogóle nie pojawiał się w pracy - wynika z dokumentów PIP.
Dokładnie 19 grudnia 2008, gdy Urbański został zawieszony na stanowisku prezesa TVP, Tomaszewski się rozchorował. Na zwolnieniu lekarskim był 182 dni. Nadal jest pracownikiem telewizji publicznej. Do grudnia będzie pobierał z ZUS świadczenie rehabilitacyjne, które wynosi 90 procent pensji.
To niejedyne świadczenie rehabilitacyjne, które pobiera Tomaszewski. Kuzyn Kaczyńskich był też w Orlenie - w ubiegłym tygodniu pisał o tym na swojej internetowej stronie tygodnik "Wprost".
Ustaliliśmy, czym się tam zajmował.
"Został zatrudniony na stanowisku eksperta do spraw mediów na umowę o pracę na czas określony od 01.03.2007 r. do 31.12.2009r. Obecnie nie świadczy pracy z powodu długookresowego zwolnienia lekarskiego" - informuje Joanna Piętak z polskiego koncernu naftowego. I wyjaśnia: Tomaszewski dostał pracę bez konkursu, do jego obowiązków należało m.in. "uczestniczenie w realizacji eventów, kreacja i realizacja projektów z zakresu komunikacji spółki".
Krewnego Kaczyńskich zatrudnił Piotr Kownacki - znajomy prezydenta, późniejszy szef jego kancelarii.
czytaj dalej
Mówi jeden z byłych pracowników Orlenu: "Kownacki dostał telefon z Pałacu Prezydenta, że ma zatrudnić Tomaszewskiego, ale nie dawać mu oprócz pensji żadnego budżetu, żadnych pieniędzy, którymi mógłby dysponować".
Kuzyn został doradcą prezesa, z pensją około 18 tysięcy złotych brutto.
Zdaniem naszego informatora Tomaszewski miał nieziemskie pomysły. Planował wyświetlanie reklam Orlenu na chmurach lub na niebie nocą. Spece od tych reklam mieli zostać ściągnięci z Australii. Chciał też, by koncern kupił słynny paryski Hotel Lambert, gdzie w XIX wieku koncentrowało się życie polskiej emigracji.
O niebanalnych koncepcjach Tomaszewskiego mówi sam Piotr Kownacki, dziś były szef Kancelarii Prezydenta.
"Zadzwonił do mnie w czasie długiego weekendu i zaproponował kupno tronu Augusta Mocnego" - wspomina. "Opowiadał, że jest niesamowita okazja, tron jest na aukcji i decyzja musi być w tej chwili. Tłumaczyłem mu, że najpierw należałoby zamówić ekspertyzę, czy tron jest autentyczny, i że na pewno nie mogę takiej decyzji podjąć przez telefon. A poza tym, gdzie podczas weekendu można znaleźć informację o aktualnych cenach tronów? W ciągu godziny zadzwoniło do mnie kilku polityków z pretensjami, że Orlen nie wspiera kultury narodowej. Gdy powiedziałem, że chodzi o kilka milionów euro, zrozumieli moje argumenty".
Czy to Kaczyńscy wstawiali się za pomysłami Tomaszewskiego? Kownacki na to pytanie odpowiada wymijająco: "Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, kto do mnie dzwonił".
Kolejny prezes Orlenu Wojciech Heydel twierdzi, że dostał prezydenckiego kuzyna "w spadku":
"Przejąłem Orlen z całym dobrodziejstwem inwentarza" - mówi. "Byłem prezesem zaledwie pół roku, nie zdążyłem przeprowadzić gruntownych porządków.Wiedziałem o rodzinnych koneksjach i zakresie kompetencji Tomaszewskiego. Nie miał pod sobą żadnego budżetu, nie decydował o wydawaniu pieniędzy spółki. Nawet jeśli wyrządził jakieś straty, to minimalne".
czytaj dalej
W grudniu ubiegłego roku, w czasach rządów obecnego prezesa Jacka Krawca kuzyn prezydenta poszedł na długotrwałe zwolnienie. Formalnie wciąż jest pracownikiem Orlenu. Pieniądze z ZUS (świadczenie rehabilitacyjne, czyli znów 90 procent pensji) będzie pobierał do końca roku.Świadczenia z dwóch miejsc pracy kumulują się, więc będąc na zwolnieniu, zarabia ponad 21 tysięcy złotych brutto.
Najważniejsze pytanie jest takie, czy i jak bardzo bracia Kaczyńscy pomagają krewnemu w karierze? Tu brak jednoznacznej odpowiedzi.
Nie ma wątpliwości, że Tomaszewski jest blisko związany z rodziną prezydenta. W listopadzie 2008 r. Lech Kaczyński pojawił się na pogrzebie matki swojego kuzyna, rodzonej siostry Jadwigi Kaczyńskiej. W grudniu 2008 r. w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" żona prezydenta Maria Kaczyńska przyznała, że święta będą smutniejsze, bo w listopadzie odeszła ukochana siostra teściowej. Dodała, że na Wigilii w pałacu pojawi się jej syn Janek.
Otoczenie braci Kaczyńskich wypowiada się o kuzynie z dystansem i rzadko oficjalnie. Zaprzyjaźniony z Kaczyńskim poseł PiS Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, mówi: "Od Tomaszewskiego starałem się wyciągnąć prace jego ojca Stanisława <Miedzy> Tomaszewskiego, bo to są unikaty. W czasie powstania <Miedza> tworzył plakaty i znaczki. Jan obiecywał, że poszuka, znajdzie, przyniesie. Niestety, szuka do dziś".
Jan Dziedziczak, były rzecznik rządu Jarosława Kaczyńskiego: "Tomaszewski? Nie, chyba go nie poznałem".
W nieoficjalnych wypowiedziach ludzie z otoczenia prezydenta przyznają, że z kuzynem jest pewien kłopot:
"Prezydent ogania się od niego jak krowa od much. Ale wiemy, że Tomaszewski lubi się na niego powoływać. Co zrobić? Rodziny się przecież nie wybiera" - opowiada pracownica Kancelarii Prezydenta.
czytaj dalej
"Niejednokrotnie byłem świadkiem, kiedy prezydent prosił, by nie łączyć rozmów z Tomaszewskim" - mówi były pracownik Kancelarii.
Co na to sam Tomaszewski?
Długo namawialiśmy go na spotkanie, ale nie chciał rozmawiać: "G... wam powiem, panowie. Nie liczcie na wiele".
Co ze spotkaniem?
"Nie, nie mam czasu, jestem w stresie. Wyjeżdżam na urlop do Austrii. Może po powrocie".
"Chcieliśmy pana zapytać o pracę w TVP i Orlenie".
"Farfała spytajcie. Miłego wieczoru" - kończy kuzyn braci Kaczyńskich, choć jest dopiero 11 przed południem.