"Fałszywi studenci" w Polsce. Celem MSZ jest odzyskanie kontroli nad polityką migracyjną

"Gazeta Wyborcza" niedawno podała, że MSZ - poprzez wydanie specjalnych wytycznych - stawia im niemożliwe do zrealizowania warunki po aferze wizowej. "GW" pisała, że do tej pory uczelnie dostawały od kandydatów skany świadectw i wydawały decyzje warunkowo, wyznaczając studentowi czas na uzupełnienie dokumentów - trudnych do zdobycia dla kogoś, kto przebywa za granicą - już po przyjeździe do Polski; wtedy cudzoziemcy umawiali wizyty w kuratoriach oświaty. Obecnie konsul nie będzie dawał wizy osobom, które nie mają świadectwa maturalnego.

Do tych doniesień oraz szeregu innych doniesień dotyczących kwestii wiz studenckich odniosła się wiceszefowa MSZ.

Reklama

Mościcka-Dendys przypomniała, że wytyczne szefa MSZ z 31 lipca zostały wydane na podstawie obowiązującego Prawa konsularnego. Podkreśliła, że dokument nie wprowadzają one żadnych nowych rozwiązań prawnych, tylko zbierają obowiązujące zasady dotyczące weryfikacji wiarygodności cudzoziemców ubiegających się o wizy. Jak oceniła, ma to na celu "ujednolicenie praktyki".

Reklama

Zaznaczyła, że dla uczelni nie jest to sprawa nowa, jako, że były one informowane - poprzez konsultacje prowadzone z resortem nauki, dialog z Konferencją Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP), jak i bezpośrednio. Stąd - zaznaczyła - dziwią ją doniesienia, że uczelnie zostały zaskoczone wytycznymi szefa MSZ.

Wiceminister wskazała, że po upublicznieniu tzw. afery wizowej celem MSZ i całego rządu jest odzyskanie kontroli nad polityką migracyjną. Zaznaczyła, że problemem było m.in. nadużywanie wiz studenckich przez osoby, które faktycznie przyjeżdżały do Polski do pracy, korzystając z tego, że ten rodzaj wizy był łatwym sposobem legalizowania pobytu w Polsce lub umożliwienia przejazdu do innych krajów strefy Schengen.

MSZ zapowiada zdecydowane kroki ws. "fałszywych studentów"

Jak zaznaczyła, resort dyplomacji zdecydował się na wydanie wytycznych dla konsulów, bo nie zauważył "autokorekty działania po stronie szkół wyższych". Według wiceminister problemem jest nieprzestrzeganie przez część uczelni standardów rekrutacyjnych, które obowiązują też studentów polskich. "Polak, który nie ma świadectwa maturalnego, nie rozpocznie studiów wyższych, tymczasem obcokrajowiec, który takiego świadectwa nie posiada, może zapisać się na studia" - zaznaczyła.

Podkreśliła, że zdarza się tak, iż dopiero na trzecim roku studiów zagraniczni studenci orientują się, że dokument, z którymi rozpoczęli studia, nie uprawnia ich do studiowania, a tym bardziej - do uzyskania dyplomu. Ponadto, jak zaznaczyła, dokument potwierdzający zakończenie szkoły średniej w wielu krajach nie jest równoznaczny z maturą. "My w żadnym razie nie utrudniamy dostępu do studiów młodzieży zza granicy, tylko wyrównujemy standardy" - zapewniła.

Przypomniała, że obowiązuje automatyczne uznawanie świadectw maturalnych dla wszystkich krajów OECD, a z niektórymi krajami - jak Ukraina - Polska ma podpisaną umowę w tej sprawie. Osobna "ścieżka" dotyczy studentów z Białorusi, którzy także nie muszą weryfikować przez kuratoria świadectw.

Zaznaczyła, że weryfikacji za pośrednictwem kuratoriów wymagają świadectwa ukończenia szkoły średniej spoza OECD - głównie krajów afrykańskich czy Azji Centralnej. Przypomniała, że kandydat na studenta może złożyć wymagane dokumenty potwierdzające ważność świadectwa maturalnego korespondencyjnie lub przez pełnomocnika.

Mościka-Dendys zaznaczyła, że uznanie świadectwa maturalnego w Polsce trwa od 2 do 6 tygodni w zależności od tego, czy dokumenty są poprawnie przygotowane. Według niej oznacza to, że przyszli studenci powinni zdążyć dopełnić procedury.

Według niej "konsulowie od kilkunastu miesięcy regularnie sygnalizowali, że do Polski przyjeżdżają osoby z miejsc w Afryce, które nie mogłyby studiować w swoim kraju, bo świadectwo ukończenia szkoły, które uzyskują, nie uprawnia ich do tego". Jak zaznaczyła, dotyczy to m.in. Etiopii.

Wiceminister wyraziła też zaniepokojenie dużą dysproporcją między liczbą zgłoszonych studentów zagranicznych z tych krajów i ostatecznie zatwierdzanymi świadectwami. Według niej "tylko ich promil" jest weryfikowany w sposób pozytywny.

Wskaźnik umiędzynarodowienia polskich uczelni stale rośnie

Wskazała, że liczba studentów cudzoziemców oraz wskaźnik umiędzynarodowienia polskich uczelni stale rosną. Zauważyła jednocześnie, że w niektórych uczelniach niepublicznych odsetek cudzoziemców w ogólnej liczbie studentów przekracza 50 proc., czasem sięgając poziomu 60–70 proc. - Studenci zagraniczni, których liczba wzrosła w ostatnich latach nawet kilkunastokrotnie, pochodzą zaś w głównej mierze z państw trzecich charakteryzujących się wysokim ryzykiem migracyjnym - podkreśliła. - Mamy do czynienia z prywatyzacja zysków z migracji i upublicznianiem kosztów - oceniła.

Ponadto - mówiła - procent studentów zagranicznych, którzy odpadli po pierwszym roku, wynosi ponad 40 proc., a dla polskich studentów on się waha to ok. 22 proc.

Podkreśliła, że część krajów jak Irak, Afganistan czy szereg krajów afrykańskich, z których pochodzą osoby, które na podstawie wizy studenckiej dostają się do Polski, nie podejmując pracy, nie ma z naszym krajem umowy o readmisji - zatem nie można odesłać ich do krajów pochodzenia.

- Musimy przywrócić logikę tego, że polska wiza jest dobrem rzadkim, i reputację Polski jako kraju, który szanuje procedury. Jesteśmy w strefie Schengen i jeśli wpuszczamy tutaj osoby, wjeżdżające pod fałszywymi pretekstami, to jest to wychwytywane przez pozostałych partnerów i może wpłynąć na nasze członkostwo w strefie, a tego byśmy nie chcieli - zaznaczyła. Wyraziła nadzieję, że wytyczne resortu pozwolą ograniczyć nielegalną migrację do Polski o kilka tysięcy osób.