Wszystko zaczęło się od ustaleń policjantów z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy oraz Wydziału Kryminalnego Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji. Z ich wiedzy wynikało, że na terenie Bydgoszczy dochodzi do procederu oszustw między innymi metodą "na wnuczka".

Do samych przestępstw miało dochodzić na terenie Niemiec. Kryminalni nawiązali kontakt z niemieckimi kolegami. Współpraca polskich i niemieckich policjantów pozwoliła na wytypowanie do sprawy dwojga podejrzewanych. Nadzór nad sprawą objęła Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy.

Dzwonili z Polski do Niemiec

Z ustaleń wynikało, że są to tzw. telefoniści, czyli osoby dzwoniące do pokrzywdzonych, którzy informując o rzekomym wypadku członka rodziny, próbowały nakłaniać swoje ofiary do przekazywania tzw. odbierakom pieniędzy, w zamian za wolność rzekomego sprawcy wypadku (np. wnuczka).

Reklama

Zasadą tych grup przestępczych jest też to, że "telefoniści" zazwyczaj dzwonią z innego kraju, żeby było trudniej ich złapać. W tym przypadku połączenia były wykonywane z terenu Polski do Niemiec.

Reklama

"Przestępcy byli w szoku"

W jednym z mieszkań na ulicy Pomorskiej w Bydgoszczy pracujący nad sprawą funkcjonariusze namierzyli parę. Siłowo weszli do mieszkania i zatrzymali tam 28-latka oraz 26-latkę. Na miejscu funkcjonariusze przeprowadzili przeszukania i oględziny. Zabezpieczyli między innymi kilkanaście telefonów oraz karty SIM. Do tego też kilka tysięcy euro. Para trafiła do policyjnego aresztu.

Zatrzymani zostali doprowadzeni do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, gdzie prokurator przeprowadza z nimi czynności procesowe. ""Przestępcy byli w szoku. Silnie uzbrojony oddział specjalny polskiej policji wkroczył do centrum dowodzenia gangu w Bydgoszczy" - napisał niemiecki "Bild" o akcji polskich służb.