"Wychowaliśmy się na jego poczuciu humoru i wspaniałych rolach". Pogrzeb Wojciecha Pokory
1 Ks. Andrzej Luter podkreślił w homilii, że dzięki Wojciechowi Pokorze "nasza doczesność była lepsza, piękniejsza, oryginalniejsza, dowcipniejsza, mądrzejsza, czasami weselsza, a niekiedy smutna i refleksyjna". "Towarzyszył nam tak długo. Uświadamiam sobie, że przez całe moje świadome życie był Wojciech Pokora. Wychowaliśmy się na jego poczuciu humoru i wspaniałych rolach. Był kimś wyjątkowym, niepowtarzalnym i niepodrabialnym w historii polskiej komedii. Potrafił pokazać w jednej postaci, którą grał - czasami śmiesznej, czasami smutno-śmiesznej - czułość, tkliwość, bezradność, często złośliwość, choleryczność, tchórzliwość, serwilizm, interesowność, absurdalność, ale i niezależność, i szaleństwo. To wszystko jest w człowieku, tym wulkanie dobra i zła" - mówił ks. Luter. Jak zaznaczył, w aktorze była "delikatność, subtelność, lekkie zawstydzenie, ironiczny uśmiech, zaciekawienie życiem". "Mówił: farsę gra się głośno, wyraźnie, przy pełnych światłach. Widz musi wszystko widzieć i słyszeć; ma być mądrzejszy od aktora, ale i dać się zaskoczyć" - przypomniał.
PAP / Paweł Supernak
2 Po zakończeniu mszy świętej, aktorka teatralna i filmowa Barbara Krafftówna mówiła, że brak jest słów, które "zastąpią człowieka, kolegę, ojca, dziadka, wspaniałego przyjaciela i fenomenalnego aktora". Jak dodała, na usta cisną się słowa niezastąpiony, lecz "nie możemy mówić niezastąpiony, bo jest koło nas, wśród nas młode pokolenie, które miało to szczęście, że mogło obserwować, uczyć się i zapamiętywać, i może doczekamy się nadzwyczajnych rezultatów z tego zderzenia". "Fenomenalny aktor, wspaniały kolega. Zwłaszcza jego aktorstwo, poza wiedzą techniczną, odznaczało się tym, co nazwałam niepowtarzalnością, czy jego charakterologia własna i zawodowa. Cała nasza współpraca była dla nas źródłem skupienia, trudno powiedzieć czy poszukiwania, które automatycznie wzbudzało analizę, myślenie. Czasami i w życiu jesteśmy zupełnie bezmyślni - ze zmęczenia, może nawet z charakterologii, bo nie pracujemy nad sobą, a powinniśmy, tak jak aktorzy muszą pracować nad sobą, bo by ich rzeczywistość zmiotła z tej sceny. Jestem szczęśliwa, że na swojej drodze, nie tylko zawodowej, ale i życiowej spotkałam Wojtka" - mówiła aktorka.
PAP / Paweł Supernak
3 Następnie urna z prochami zmarłego została przewieziona na Cmentarz Bohaterów Bitwy Warszawskiej 1920 r. w Radzyminie, gdzie odbył się pogrzeb. Wojciech Pokora urodził się 2 października 1934 r. W 1958 r. ukończył Wydział Aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. W tym samym roku dołączył do zespołu stołecznego Teatru Dramatycznego, gdzie grał przez 26 lat. W latach 1984-1990 występował w Teatrze Nowym w Warszawie, a w latach 1990-2001 był aktorem warszawskiego Teatru Kwadrat. W 1978 roku został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi, natomiast w grudniu 2013 roku otrzymał medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis". Największą popularność przyniosły Pokorze jednak występy przed kamerą. Pokora był jednym z ulubionych aktorów Stanisława Barei, w latach 70. występował w wielu jego filmach. Rozpoczął główną rolą w filmie "Poszukiwany, poszukiwana" (1972), w którym zagrał młodego inteligenta, historyka sztuki, Stanisława Marię Rochowicza, który na skutek różnych życiowych perypetii zmuszony jest podjąć pracę gosposi domowej i w kobiecym przebraniu funkcjonować jako Marysia. W kolejnych latach Pokora zagrał też u Barei m.in. w "Nie ma róży bez ognia" (1974), "Brunecie wieczorową porą" (1976), "Misiu" (1980) i serialu telewizyjnym "Alternatywy 4", gdzie wcielił się w postać docenta Zenobiusza Furmana (1983). Pamiętne role stworzył także w serialu "40-latek" w reżyserii Jerzego Gruzy (1975-1977) i "Kariera Nikodema Dyzmy" Jana Rybkowskiego i Marka Nowickiego wg prozy Tadeusza Dołęgi-Mostowicza (1980). Brawurową rolą Pokory był hrabia Żorż Ponimirski Z "Kariery Nikodema Dyzmy".
PAP / Paweł Supernak