Radio ZET podało, że w lutym do Pałacu Prezydenckiego dostarczono 96 małych buteleczek wódki, 120 whisky i 96 koniaku. W kwietniu zamówiono kolejnych 60 buteleczek wódki i 120 whisky. Na te zakupy wydano trzy tysiące złotych. "To dowód na to co mówię już od dawna. Ktoś w Pałacu Prezydenckim ma problemy z alkoholem" - skomentował od razu tę sprawę poseł Janusz Palikot.

Reklama

>>>"Ktoś u prezydenta ma problem z alkoholem"

"Pan prezydent i jego urzędnicy dają takie buteleczki dyplomatom w prezencie" - tłumaczył na antenie Radia Zet rzecznik PiS Adam Bielan.

"Jeżeli nie ma się nic mądrego do powiedzenia, to nie należy nic mówić" - ściął go Aleksander Szczygło, szef działającego przy prezydencie Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

W innym programie, na antenie TVN 24, Szczygło tłumaczył, że zakupy, o których mowa, to normalna rzecz, a alkohol został kupiony dla cateringu - buteleczki trafiły na pokład rządowych samolotów. "Pewnie związane to jest z cateringiem na pokład samolotu. W ogóle na pokłady samolotów, bo przecież oprócz Tupolewa są też Jaki-40 i śmigłowce" - mówił szef BBN. "Proszę zapytać kolegów dziennikarzy, którzy latają z prezydentem, jak podawany jest na pokładzie (rządowych samolotów) alkohol?".

Reklama

"To normalna rzecz, że alkohol jest podawany podczas spotkań polityków" - mówi tymczasem DZIENNIKOWI Ryszard Kalisz. "Każdy urząd centralny w Polsce ma fundusz reprezentacyjny i zamawia alkohol, bo on jest potrzebny do obsługi delegacji zagranicznych. Na wieczornych spotkaniach z ministrami, takich półoficjalnych po prostu pije się alkohol. To nic dziwnego."

"Ale po co zamawia się >małpki<, a nie duże normalne butelki?"

"Tego akurat nie wiem. Proszę mnie o to nie pytać" - odpowiedział Kalisz.