Samoobrona rozesłała do wszystkich swoich członków, którzy podpisywali umowy i weksle, listy z informacją, że mogą je odebrać. Jeśli nie zrobią tego do końca czerwca, to zostaną one komisyjnie zniszczone.

Dziennikarze mają być tego świadkami.

Podpisanie weksla miało być gwarancją dla Leppera, że kandydat startujący do Sejmu z list Samoobrony, gdy zdobędzie mandat posła, nie opuści tej partii do końca kadencji. Inaczej jego weksel będzie zrealizowany, czyli taki poseł będzie musiał zapłacić Samoobronie olbrzymie pieniądze - 552 tysiące złotych.

Gdy z partii jednak odeszło kilku posłów, wybuchła prawdziwa burza, bo media ujawniły istnienie weksli. Wielu prawników twierdzi, że weksle są nieważne, bo poseł jest chroniony mandatem i nie można mu w żaden sposób narzucać przynależności partyjnej.

Lepper zapewniał dotąd, że weksli nie odda i od partyjnych "uciekinierów" ściągnie dług. Spór prawny ma ostatecznie wyjaśnić Trybunał Konstytucyjny.







Reklama