Podejrzany usłyszał dwa zarzuty, a nie jeden jak wcześniej informowała policja.

- Materiał, który zgromadziliśmy pozwala w tym przypadku na przedstawienie zarzutu naruszenia nietykalności i znieważenia funkcjonariusza publicznego w związku z wykonywaniem przez niego czynności służbowych. Górna granica kary to trzy lata pozbawienia wolności, ale jest również możliwość zastosowania grzywny bądź ograniczenia wolności - powiedział IAR Mariusz Mrozek, rzecznik komendy stołecznej policji.

Reklama

Zygmunt M. na stwierdzenia dziennikarzy, że na zdjęciach widać, jak to on rzuca tortem, przekonuje, że nie ma na to żadnego dowodu. I podkreśla, że skoro górnicy sami się wystrzelali, to tort sam się rzucił.

- Czy zaatakowałem? To nie jest do końca powiedziane. Nie zaprzeczam, nie potwierdzam. Nie ma takiego zdjęcia, na którym rzucam tortem. Samo jego trzymanie nie oznacza jeszcze przestępstwa - mówi. I jednym tchem dodaje: - To sprawa dla prokuratora.

Reklama

Pytany, dlaczego akurat wybrał tort, odpowiada z kolei: - A czym miała dostać sędzia? Kijem bejsbolowym?

Mężczyzna dziś sam zgłosił się na policję, po informacjach, że był przez nią poszukiwany. Jak przekonuje policja miała jego numer telefonu, więc wystarczyło zadzwonić.

W środę sędzia miała zdecydować w sprawie zawieszenia procesu byłego szefa MSW Czesława Kiszczaka, który toczy się w związku z zarzutem przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek" w 1981 roku. Powodem do zawieszenia procesu ma być zły stan zdrowia Kiszczaka.

Kiedy sędzia ogłosiła, że przesłuchanie biegłych odbędzie się przy drzwiach zamkniętych, grupa z Adamem Słomką zaprotestowała. Sędzia ogłosiła przerwę w posiedzeniu, a kiedy wychodziła jeden z mężczyzn rzucił w nią tortem z bitą śmietaną.