Proces, jaki Nisztor wytoczył Giertychowi, dotyczył zniesławienia. Dziennikarz poczuł się urażony wypowiedziami z lipca 2014 roku. Chodzi m.in. o wypowiedź Romana Giertycha, która padła w radiu TOK FM. "Czy się brzydzę tą osobą? Brzydzę się" – mówił o Piotrze Nisztorze Roman Giertych. "Uważałem go za szantażystę, gangstera i bandytę. A dzisiaj jeszcze bardziej tak uważam" – dodał Giertych.

Piotr Nisztor pozwał też mecenasa m.in. za wypowiedź, która ukazała się w lipcu 2014 r. w rozmowie z „Gazeta Wyborczą”. „Język był dostosowany do tego bandyty i gangstera, bo dla mnie Piotr Nisztor to gangster, a nie dziennikarz” – powiedział wówczas „GW” Giertych.

Prawnik skomentował w ten sposób zachowanie dziennikarza śledczego, który w 2011 nagrał z politykiem rozmowę dotyczącą sprzedaży praw autorskich książki o miliarderze Janie Kulczyku (wówczas jeszcze żyjącym - PAP). Miało chodzić o to, by książka się nie ukazała. Giertych potwierdził „Gazecie Wyborczej”, że negocjował z Nisztorem sprzedaż praw autorskich „w imieniu przyjaciela pana Kulczyka”, a zleceniodawca nie chciał, by Kulczykowi było przykro z powodu nieprzyjemnych fragmentów publikacji.

W czwartek w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów zapadł wyrok w tej sprawie. Postępowanie było niejawne. Sąd uznał, że doszło do pomówienia, ale umorzył sprawę z uwagi na niską szkodliwość czynu. Pełnomocnik dziennikarza zapowiedział PAP złożenie apelacji.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

My się cieszymy, że jednak sąd dopatrzył się tego, że to działanie Romana Giertych wyczerpywało znamiona czynu z art. 212, czyli pomówienia. Nie będę się odnosił do ustnych motywów, bo one były niejawne. Będę się do nich odnosił w apelacji - powiedział pełnomocnik dziennikarza adwokat Hubert Pogorzelski.

Z kolei Roman Giertych w rozmowie z PAP stwierdził, że "jest zadowolony z tego rozstrzygnięcia". "Jest ono chyba takie, którego oczekiwaliśmy. Nie było niczego, w tym co powiedziałem i sąd przyznał mi dzisiaj w tym zakresie rację" - zaznaczył Giertych.