Po ustaleniach Komisji Nadzoru Finansowego i publikacjach tygodnika "Wprost" oraz "Gazety Wyborczej" Platforma zorganizowała w Sejmie kolejną konferencję na temat Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych. Tym razem zatytułowaną "Dlaczego Andrzej Duda i Lech Kaczyński blokowali ustawę o nadzorze nad SKOK?".

Reklama

Wcześniej jednak wiceprezes PiS Beata Szydło przypomniała, że ustawa została przyjęta przez Sejm w 2009 roku i zaskarżona przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jego następca, Bronisław Komorowski wycofał część wniosku, ale pozostawił dwa artykuły, które Trybunał Konstytucyjny ostatecznie uznał za niezgodne z Konstytucją. Ustawa weszła w życie w 2012 roku.

Zdaniem rzecznika PiS Marcina Mastalerka, Platforma bez pośrednictwa mediów i opozycji powinna zgłosić swoje wątpliwości do Bronisława Komorowskiego.

Niech prezydent odpowie dlaczego nie wycofał tego wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, dlaczego go podtrzymał? - pytał rzecznik PiS. Jego zdaniem, odpowiedź jest oczywista: Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie jest strażnikiem żyrandola, tylko jest strażnikiem Konstytucji.

Grzegorz Bierecki, twórca SKOK-ów i senator PiS został wczoraj zawieszony w prawach członka klubu. Wiceprezes Beata Szydło powiedziała, że PiS czeka na jego wyjaśnienia. Powtórzyła, że jej zdaniem Platforma próbuje tematem SKOK-ów grać politycznie w kampanii wyborczej.

Wczoraj przewodnicząca komisji finansów z PO Krystyna Skowrońska zwołała na 18 marca niejawne posiedzenie komisji w sprawie SKOK-ów.

Beata Szydło zaznaczyła, że nie będzie arbitrem w tej sprawie, ponieważ nie dokonywała audytu i nie zna materiałów źródłowych.

Reklama

Ponieważ zostały skierowane do Grzegorza Biereckiego konkretne zarzuty i pojawiły się w mediach, oczekujemy żeby ustosunkował się do tych materiałów, które pojawiły się w ciągu ostatnich dwóch dni - mówi Beata Szydło pytana na co konkretnie chce uzyskać odpowiedź od Grzegorza Biereckiego Prawo i Sprawiedliwość.

Według doniesień prasowych, opartych na ustaleniach Komisji Nadzoru Finansowego, majątek wart kilkadziesiąt milionów złotych zamiast posłużyć do ratowania SKOK-ów, wpłynął do spółki senatora - byłego nadzorcy systemu kas kredytowych.

Bierecki rozesłał dzisiaj do mediów oświadczenie, w którym napisał, że wszystkie zarzuty podnoszone w "Gazecie Wyborczej" i tygodniku "Wprost" to kłamstwa. Kłamstwo i prowadzenie brudnej kampanii wyborczej zarzucił też politykom PO i premier Ewie Kopacz.

W oświadczeniu napisał też między innymi, że środki Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych nie były środkami publicznymi, ani środkami spółdzielców, ale zostały przekazane Fundacji przez konkretną organizację - Światową Radę Unii Kredytowych - na konkretny cel.

Zdaniem Grzegorza Biereckiego, za pomocą kłamstw próbuje się odwrócić uwagę od prawdziwych afer związanych z obozem władzy, a dotyczących między innymi gigantycznej korupcji. Na zakończenie zapowiedział, że nie pozwoli na wykorzystywanie swojego nazwiska do walki z obozem patriotycznym, który zmierza do wyborczych zwycięstw w maju i październiku.

Grozi też konsekwencjami prawnymi osobom i instytucjom powielającym skandaliczne oszczerstwa.

CZYTAJ TAKŻE: Ciąg dalszy afery w SKOK-ach. Senator Bierecki zawieszony w PiS>>>