Zdaniem dr. hab. Rafała Matyi z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie "może zaskakiwać" za to dobry wynik Mieczysława Bagińskiego (PSL). Ekspert zwrócił uwagę, że relacja sił pomiędzy PiS a jego politycznymi konkurentami w regionie w wyborach uzupełniających okazała się bowiem inna niż dotychczas. Dr hab. Rafał Chwedoruk z Instytutu Nauk Politycznych UW uważa natomiast, że stosunkowo niewielka różnica głosów pomiędzy głównymi kandydatami wynika ze specyfiki okręgu wyborczego, w którym głosowano.

Reklama

Anders zdobyła w niedzielę mandat senatora, uzyskując wynik 30 tys. 661 głosów (47,26 proc.). Drugi wynik miał Mieczysław Bagiński - kandydat PSL, popierany też przez PO i Nowoczesną, który zdobył 26 618 głosów (41,03 proc.). Frekwencja wyborcza wyniosła 17,11 proc.

Oczywiście tutaj bardzo dużą rolę odgrywa frekwencja, ale poprzednio stosunek pomiędzy kandydatem PiS a jego głównym konkurentami wynosił 7 do 4, prawie 2 do 1, a teraz ta różnica jest bardzo niewielka, to są bardzo wyrównane wyniki. Spodziewałem się bardzo wyraźnej przewagi PiS - przyznał Matyja. Jego zdaniem, stosunkowo niewielka różnica głosów to sygnał ostrzegawczy dla partii rządzącej.

Reklama

Politolog zaznaczył, że relatywnie dobrego wyniku kandydata PSL (popieranego także przez PO i Nowoczesną) nie da się wyjaśnić sprawnością kampanii wyborczej opozycji. - Wszyscy mówili, że raczej była to bardzo słaba kampania; mimo to nastąpiła silna mobilizacja elektoratu opozycyjnego - zauważył.

Jak podkreślił ekspert, niewielka przewaga kandydatki PiS jest tym bardziej znacząca, że "PiS bardzo wiele postawił na te wybory". - Przecież była wypowiedź prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że to będzie ten koronny argument o ogromnym poparciu. On nie zadziałał, moim zdaniem. Wynik bliski remisu w konserwatywnym bastionie oznacza, że to poparcie nie rośnie, raczej trochę topnieje - powiedział. - To dla rządzących ostrzeżenie i pewnego rodzaju promyk nadziei dla opozycji, chociaż - jak wiemy - następne wybory pewnie się nieprędko zdarzą - dodał.

Reklama

Według Matyi, do wyrównanych wyników wyborczych mogła przyczynić się także "kontrowersyjność" i "brak zaczepienia w strukturach lokalnych" Anny Marii Anders.

Z kolei Chwedoruk przekonuje, że wyniki niedzielnego głosowania odzwierciadlają po prostu specyfikę okręgu wyborczego, obejmującego m.in. Ziemię Łomżyńską i Suwalszczyznę, i nie świadczą o zmianie politycznych nastrojów w kraju.

Jest to zupełnie sztuczny, ahistoryczny okręg, który łączy co najmniej dwa zupełnie odrębne od siebie historycznie, ekonomicznie i kulturowo terytoria. Z jednej strony mamy tam zachodnią część województwa podlaskiego, które historycznie stanowiły część Mazowsza - Ziemia Łomżyńska, Kolno, Grajewo itd. - stanowiące jeden z największych bastionów narodowo-konserwatywnej prawicy w Polsce od dziesiątek lat; gdyby wybory przeprowadzać tylko w tych powiatach, w południowej części tego okręgu, to zawsze wygrałby tam PiS, niezależnie od tego, kogo by tam wystawił - mówił politolog.

Z kolei północna część okręgu, Suwalszczyzna, to - jak ocenił Chwedoruk - teren "bardzo powikłany". - Należał do różnych zaborów i województw, historycznie jest trochę bliżej warmińsko-mazurskiego niż podlaskiego, do którego została wklejony, politycznie jest zróżnicowany i zawiera tereny, gdzie historycznie silna bywała orientacja liberalna czy lewicowa - powiedział. To właśnie ten kształt okręgu przesądził - zdaniem eksperta - o wyniku, który daje kandydatce PiS zwycięstwo, ale "nie zwycięstwo miażdżące".

Jak przekonywał Chwedoruk, zarówno PiS, jak i popierająca Bagińskiego opozycja, będą przedstawiać wyniki niedzielnego głosowania jako swoje zwycięstwo. - PiS dlatego, że wygrał, natomiast opozycja dlatego, że na terenie, na którym jest jeden z najsilniejszych w kraju bastionów konserwatywnej prawicy, uzyskała niezły wynik - wyjaśnił. - Większość obserwatorów nie będzie wnikała, że jest to przede wszystkim pochodną drugiej części okręgu - dodał.

Okręg wyborczy nr 59 obejmuje powiaty podlaskie: augustowski, grajewski, kolneński, łomżyński, moniecki, sejneński, suwalski i zambrowski oraz Łomżę i Suwałki. Przeprowadzono tam głosowanie, ponieważ wybrany na senatora w październiku 2015 roku Bohdan Paszkowski (PiS) niedługo potem został wojewodą podlaskim.