Samorządy zabierają głos w dyskusji o ograniczeniu liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Dziennik.pl dotarł do projektu stanowiska Związku Miast Polskich w tej sprawie. Włodarze nie zostawiają na planach rządu suchej nitki.

Reklama

Zdaniem przedstawicieli ZMP, zrzeszającego ok. 300 miast, zmiany proponowane przez rząd i nawet część opozycji (choć pod pewnymi warunkami), są niekonstytucyjne. Wprowadzenie takiej zmiany w wyborach samorządowych oznacza pozbawienie konkretnych osób gwarantowanego w art. 169 Konstytucji RP biernego prawa wyborczego, a także odebranie obywatelom prawa demokratycznej oceny wcześniej wybranego wójta, burmistrza albo prezydenta, to znaczy ograniczenie zakresu ich czynnego prawa wyborczego, wynikającego z art. 62 Konstytucji - wynika z przygotowanego stanowiska.

Samorządowcy sprzeciwiają się też pomysłowi wprowadzenia nowego rozwiązania z mocą wsteczną, tzn. by już w przyszłorocznych wyborach włodarze z co najmniej dwiema kadencjami na koncie nie mogli już startować. - Przy takim rozwiązaniu, które jest zresztą niekonstytucyjne, będzie problem ze znalezieniem kandydatów. Dziś ponad 1,5 tys. samorządowców rządzi więcej niż dwie kadencje - przypomina jeden z naszych rozmówców.

Reklama

Lokalni włodarze nie zgadzają się też z argumentem, że PiS-owi chodzi o rozbicie lokalnych układów i klik. W dodatku - jak przekonują - w trwającej debacie pojawiła się propozycja, by w wyborach mogli uczestniczyć wyłącznie kandydaci zgłoszeni przez partie polityczne. Jest to niedemokratyczne, antyobywatelskie, niezgodne z zasadą pomocniczości - stwierdzają w stanowisku.

- Temat pojawia się i wraca od jakiegoś czasu. Ale siła obecnej władzy jest tak duża, że zapewne zostanie to wdrożone. W dodatku da się wyczuć społeczną akceptację dla tego pomysłu. Problem w tym, że ludzie oglądają serial "Ranczo" i na tej podstawie budują sobie obraz wójta jako złodzieja i cwaniaka - stwierdził podczas piątkowego zarządu ZMP Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli.

Reklama

Wyraźnie urażeni argumentami o wszechobecnych układach w Polsce lokalnej, samorządowcy wystąpili już z wnioskiem (w trybie dostępu do informacji publicznej) do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. - Prezes ZMP wystąpił do pana ministra o podanie liczby osób skazanych prawomocnym wyrokiem za przestępstwa korupcyjne oraz przeciwko którym skierowano akty oskarżenia - poinformował Andrzej Porawski, dyrektor biura ZMP.

Lokalni włodarze otwarcie zastanawiają się nawet nad kwestią motywacji wójtów, którzy będą mieli w perspektywie zaledwie dwie kadencje. Dłuższa perspektywa budowania rozwoju miasta czy gminy zostanie zastąpiona w pierwszej kadencji chęcią zapewnienia sobie reelekcji, a w drugiej - korzystnego dla siebie zakończenia urzędowania w gminie - wynika z projektu stanowiska ZMP. Jeden z naszych rozmówców jest jeszcze bardziej dosadny w tej kwestii. - Jeśli miałbym rządzić dwie kadencje, to w pierwszej wydałbym wszystkie pieniądze, w drugiej kadencji przecinałbym wstęgi, a w trzeciej niech się dzieje, co chce. Mnie i tak już tam nie będzie - mówi bez ogródek samorządowiec. Zdaniem innego naszego rozmówcy myślenie, że ograniczeniem kadencji "przewietrzy" się lokalne układy, jest błędne. - Samorządowcy będą namaszczać swoich następców i nic się nie zmieni. Widzimy, kto rządzi dziś Katowicami - polityczny wychowanek poprzedniego prezydenta Marcin Krupa - przekonuje samorządowiec.

W obradach zarządu ZMP udział wziął związany ze Związkiem, a jednocześnie od 2015 r. poseł PiS Szymon Szynkowski vel Sęk. Stwierdził otwarcie, że jest przeciwny przyjmowaniu projektu stanowiska krytykującego pomysł ograniczenia kadencji. - Byłem zwolennikiem ograniczenia kadencyjności samorządowców samemu będąc radnym Poznania. Pomysł ograniczenia kadencji jest wpisany w naszym programie wyborczym, więc nie powinno to być dla nikogo zaskakujące. Zakładamy, że po dwóch kadencjach wójt będzie musiał ustąpić i po jednej kadencji przerwy, mógłby znów kandydować. Czy tak będzie to wyglądać oraz to, czy kadencje będą wydłużone, jeszcze się okaże - stwierdził poseł.

Odniósł się również do opinii samorządowców, których zdaniem argument PiS o wszechobecnych układach lokalnych jest chybiony. - Zgadzam się, że to nie jest powszechne zjawisko. Ale nie ma co ukrywać, że w mniejszych gminach sytuacja, w której powstaje długoletni układ władzy, sprawia, że urząd jest największym pracodawcą w rejonie i nikt takiej władzy lokalnej nie chce się narazić - uzasadniał poseł Szynkowski vel Sęk.

W odpowiedzi pojawiły się argumenty, że jeśli zmiany mają być wdrożone, to niech obejmą także parlamentarzystów lub wręcz wszystkie stanowiska pochodzące z wyboru. - A ile lat prezes Kaczyński jest posłem? - dopytywali zdenerwowani samorządowcy. - Parlamentarzysta nie stanowi części aparatu wykonawczego - odbijał piłeczkę poseł z PiS.

Samorządowcy przyznają, że jak dotąd ich głos był za mało widoczny w trakcie trwającej dyskusji o ograniczeniu ich kadencji. Dlatego próbują na szybko przyjąć jakiś plan działań. - Pytanie, czy chcemy być skuteczni, czy chcemy mieć rację - wskazał jeden z lokalnych włodarzy obecny na zarządzie ZMP. Pojawiły się pomysły pisemnego wystąpienia do prezesa Jarosława Kaczyńskiego To jednak wzbudziło wątpliwości niektórych uczestników dyskusji, którzy zwrócili uwagę, że w ten sposób będą niejako sankcjonować pozycję prezesa, który - formalnie - jest tylko posłem. Stąd raczej bardziej prawdopodobne jest wystąpienie do wszystkich parlamentarzystów. Kolejne pomysły to zorganizowanie debaty problemowej na wzór tej, która odbyła się przy okazji reformy oświaty czy zwiększenie swojej aktywności w ogólnopolskich mediach.

Przedstawiciele miast nie są osamotnieni w swoim sprzeciwie. Przeciwko ograniczeniu kadencji wypowiedzieli się już wójtowie mniejszych gmin. Apelujemy do Prezydenta RP, parlamentu i rządu RP o niepodejmowanie zbyt pochopnych decyzji godzących w prawa wyborcze oraz zaniechanie politycznych manipulacji w zakresie kadencyjności organów wykonawczych samorządu terytorialnego. W zakresie praw wyborczych niech decydują sami wyborcy. Nie powinien za nich robić tego ustawodawcy i politycy - stwierdza Związek Gmin Wiejskich RP w przyjętym stanowisku.