Kaczyński w niedzielę w Radiu Kielce był pytany o komentarz do działań, które w sobotę zapowiedział podczas obrad Rady Krajowej PO lider tej partii. Schetyna mówił o inicjatywie ws. referendum na temat niezależności samorządu. Zadeklarował też, że PO jest zdeterminowana, by bronić szkoły przed zmianami minister edukacji Anny Zalewskiej; stąd m.in. wsparcie partii dla inicjatywy ZNP przeprowadzenia referendum na temat zmian w edukacji.

Reklama

- To jest po prostu próba znalezienia pomysłu na jakąś dynamizację oporu wobec władzy, w sytuacji, kiedy ten dynamizm związany z twierdzeniami o dyktaturze (…) już się wyraźnie wyczerpał – ocenił lider PiS.

Zdaniem Kaczyńskiego, ludzie nie dali sobie wmówić, że "mamy w Polsce dyktaturę", dlatego opozycja próbuje innych działań.

- Każdy normalny człowiek i widzący naszą rzeczywistość społeczną musi sobie zdawać sprawę, że w Polsce zakres swobód jest ogromny, a opozycja jest traktowana wyjątkowo wręcz wyrozumiale. To nie ma nic wspólnego z dyktaturą, można powiedzieć, że to jej przeciwieństwo dyktatury – powiedział polityk.

Reklama

- Wobec tego szuka się czegoś innego - wśród działaczy samorządowych, którzy chcieliby zachować swoje stanowiska, wśród ludzi, którzy maja jakieś zastrzeżenia do reformy oświaty. To są tego rodzaju poszukiwania "tlenu" dla opozycji. Ale nie jest naszym zadaniem ten tlen dawać. Ci panowie, którzy przedstawiają te pomysły, się tutaj zawiodą – ocenił Kaczyński.

Kaczyński, odnosząc się do referendum dot. zmian w edukacji mówił, że reforma już wchodzi w życie, a "ustawy są podpisane, obowiązują" - więc pomysł z referendum jest spóźniony.

Lider PiS był też pytany o ocenę postawy "totalnej opozycji" – jak określa PO Schetyna - m.in. podczas niedawnej okupacji przez posłów tej partii sejmowej sali posiedzeń. - To jest postawa w gruncie rzeczy antykonstytucyjna, można powiedzieć antypaństwowa. Bo opozycja jest czymś, co musi istnieć w państwie demokratycznym i odgrywa rolę pozytywną, jeśli działa w ramach prawa, i jeżeli jest merytoryczna. Tutaj mamy do czynienia z łamaniem prawa, konstytucji, regulaminu sejmu, ustawy o prawach i obowiązkach posłów i senatorów. I wreszcie - także w pewnych wypadkach - kodeksu karnego – mówił Kaczyński.

- Nie ma za tym żadnej idei i niczego, co by można było uznać za merytoryczne. Po prostu Platforma uznała, że obrona interesów różnego rodzaju, niedobrych patologicznych układów w samorządach, jest w jej interesie (…) Z związku z tym zajęła takie stanowisko. Poza tym działa taka zasada, że "jak my coś tak, to oni – nie". To jest zasada zupełnie niemerytoryczna. Niestety w wypadku PO, tego rodzaju zasadę przyjęto, ze szkodą dla Polski– dodał Kaczyński.

Lider PiS był pytany, czy propozycje zmian w ordynacji wyborczej, wprowadzające dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w najbliższych wyborach samorządowych, nie są działaniem prawa wstecz.

Kaczyński zastrzegł, że ostateczną decyzję w sprawie propozycji – PiS chce by obowiązywała w 2018 r. – podejmie Trybunał Konstytucyjny. - Oczywiście my będziemy bronić przed Trybunałem tezy, że to nie jest działanie prawa wstecz, bo to jest zasada, która dotyczy sytuacji ochrony pewnych praw czy też korzyści dla obywatela – dodał lider PiS.

Polityk przypomniał, że w przypadku przestępców, jeśli ustawa obowiązująca w momencie procesu karnego jest łagodniejsza, niż ta, która obowiązywała w momencie popełnienia czynu, to jest stosowana właśnie ta łagodniejsza. - A więc działa prawo wstecz. A więc nie jest to zasada bezwzględna. Tu z jednej strony mamy interes społeczny, z drugiej interes osób, które chcą pełnić jakieś funkcje. Wydaje mi się, że są to interesy nieporównywalne. Tzn. interes społeczny musi zostać tutaj uznany przez sędziów za zdecydowanie dominujący. Ale to nie moja decyzja, tylko już Trybunału Konstytucyjnego – podkreślił Kaczyński.

Reklama

Lider PiS dodał, że nie ma propozycji, by jedynie partie mogły wystawiać kandydatów w wyborach. - Polacy są przyzwyczajeni do tego, że grupa obywateli może stworzyć komitet – uważają to za swoje prawo i nikt nie będzie im tego prawa odbierał – zapewnił Kaczyński.