Konstytucjonalistka prof. Genowefa Grabowska przypomniała, że skład Komisji Europejskiej zmienia się co pięć lat. - Przychodzą nowi komisarze desygnowani przez państwa członkowskie, którzy w trakcie swojej kadencji ustalają także zasady obowiązujące następców - wyjaśniła. A to jej zdaniem wyklucza sytuację, że "skład KE w danej kadencji pracuje tylko dla siebie".
Grabowska powołała się na sytuację z 2008 r. - Wpłynęły do KE liczne petycje polskich sędziów, wnoszące aby KE zajęła się m.in. sprawami administracyjnymi w sądownictwie, a także sprawami związanymi z wynagradzaniem sędziów - powiedziała.
Dodała, że po analizie przysługujących jej kompetencji Komisja stwierdziła, że - jak przywołała prof. Grabowska - "nie jest władna rozpoznać petycji, ponieważ nie ma uprawnień do ingerencji w sprawy krajowe związane z zarządzaniem wymiarem sprawiedliwości, nadzorem administracyjnym nad sądami w państwach członkowskich, niewydolnością ich systemu sądowego, czy też w kwestie dotyczące wynagrodzeń sędziów".
Konstytucjonalistka odwołała się także do Traktatu Lizbońskiego, a więc faktycznie dwóch traktatów: Traktatu o Unii Europejskiej oraz Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, które weszły w życie w 2009 r. - Ani w jednym, ani w drugim traktacie nie ma absolutnie żadnej zmiany w uprawnieniach komisji, które wpływałyby w jakikolwiek sposób na zmianę stanowiska wyrażonego przez nią w roku 2008 - zaznaczyła Grabowska.
W jej opinii oznacza to więc, że "nadal obowiązuje wyraźne oddzielenie spraw wewnętrznych dotyczących organizacji sądownictwa i funkcjonowania tego systemu wewnątrz państwa od możliwości bezpośredniej ingerencji KE".
Grabowska uważa, że Komisja Europejska doskonale o tym wie. - Przecież sprawy związane z zakresem jej kompetencji są dyskutowane, zakończone przyjęciem stanowiska, które następnie jest przekazywane państwu członkowskiemu lub jego obywatelom. Takie stanowiska wiążą wszystkich członków KE w tej i następnych kadencjach - stwierdziła.
Wie o tym - jak przekonuje konstytucjonalistka - także wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans. - Doskonale wie, że KE – jak sama wcześniej oświadczyła - nie może ingerować w sprawy dotyczące nadzoru administracyjnego i organizacji wymiaru sprawiedliwości państwa członkowskiego - podsumowała.
Komisja Europejska prowadzi wobec Polski procedurę praworządności od początku 2016 r. W połowie lipca br. KE ostrzegała, że jest bliska uruchomienia art. 7 traktatu, dopuszczającego sankcje, w związku z planowanymi w Polsce zmianami w sądownictwie. Później jednak prezydent Duda zawetował dwie z czterech kwestionowanych przez Brukselę ustaw. Nie zmieniło to nastawienia KE, która cały czas podkreśla, że w Polsce istnieje systemowe zagrożenie dla praworządności.