W środę szef MON Mariusz Błaszczak, w obecności m.in. prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego, podpisał umowę na dostawę amerykańskich zestawów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Patriot dla Polski. Będą one podstawą programu obrony powietrznej średniego zasięgu "Wisła". Za system Patriot, razem z systemem zarządzania polem walki, zapłacimy w tej fazie 4 mld 750 mln dolarów.
W rozmowie z Polskim Radiem 24 b. szef MON podkreślił, że podpisanie umowy to "bardzo duży sukces" Polski.
Macierewicz podziękował w tym kontekście zespołowi pod kierownictwem b. wiceszefa MON Bartosza Kownackiego, który koordynował negocjacje w tej sprawie za czasów, kiedy on był szefem resortu.
B. minister zwrócił również uwagę na "niebywałe obniżenie ceny", jakie było efektem prac negocjatorów. Chcę państwu przypomnieć, że pierwotny pułap cenowy, który wyznaczył Kongres Stanów Zjednoczonych (...) to było 10,5 mld dolarów. Ostatecznie - jak dodał - kwotę tę udało się obniżyć do 4,5 mld. - Czyli dwukrotnie niższa jest cena tego pierwszego etapu, niż ona miała być - zaznaczył Macierewicz.
Cieszę się, że pan minister Błaszczak podpisał to porozumienie, które wynegocjowaliśmy, bo to jest dobre porozumienie - ocenił b. szef MON.
Jak dodał, "szkoda", że pierwsze rakiety Patriot zostaną dostarczone "dopiero w 2022 r.". "Ale widać na to wskazują możliwości budżetowe" - zaznaczył Macierewicz. Zastrzegł zarazem, że w prowadzonych przez niego rozmowach strona amerykańska była gotowa dostarczyć dwie pierwsze baterie Patriotów na przełomie 2019 i 2020 r.
B. szef MON był też pytany m.in. o przetarg na okręty podwodne. - Gdy ja odchodziłem (z MON) trzy leżały na stole możliwości, czyli francuska, szwedzka i niemiecka - powiedział Macierewicz. Zwrócił uwagę, iż oferta Francji miała "tę wielką zaletę, że zawierała uzbrojone rakiety jako część tego kontraktu". Zaznaczył przy tym, że propozycje każdego z partnerów mają "swoje zalety".
Ja podjąłem decyzję (...) w końcu zeszłego roku, już nie mogłem jej ogłosić ze względu na odejście z urzędu, ale moje stanowisko w ministerstwie jest znane jeżeli chodzi o ten zakup - mówił b. minister. Jak dodał, stanowisko to wynikało "z preferencji dla posiadania rakiet manewrujących, które dają szansę obrony Polski".