Podczas posiedzenia doszło do ostrej wymiany zdań miedzy europosłem PO Michałem Bonim a eurodeputowanym PiS Czesławem Hocem. Po tym gdy Boni krytykował wprowadzane przez rząd rozwiązania i apelował o zamrożenie ustawy o SN, Hoc zarzucił mu, że jest niewiarygodny, bo "był tajnym współpracownikiem".
Boni odpowiadał, że przez całe lata 80. działał w podziemnej Solidarności, a w 1986 roku podpisał pod groźbą szantażu i utraty dziecka deklarację współpracy, której nigdy nie podjął. - Nie mam sobie nic do zarzucenia - mówił, przekonując, że wnoszenie tej sprawy do debaty jest skandaliczne. Po swoim wystąpieniu dostał oklaski.
Wiceprzewodnicząca Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy Sophie in't Veld również domagała się rozpoczęcia procedury o naruszenie prawa UE przez KE w związku z ustawą o Sądzie Najwyższym. - Proszę się nie wahać i wystąpić do Trybunału Sprawiedliwości - wtórowała jej eurodeputowana PO Barbara Kudrycka.
Europoseł PiS Karol Karski zarzucał KE nierówne traktowanie, bo ta nie ma problemu z niemieckimi czy hiszpańskimi rozwiązaniami, gdzie rządy również mają wpływ na powoływanie sędziów. - Honorowym rozwiązaniem byłoby, gdyby podał się pan do dymisji - zwrócił się Karski do wiceszefa KE Fransa Timmermansa.
Wcześniej wiceszef KE oświadczył, że jest świadomy, iż potrzebne są pilne działania w sprawie sędziów polskiego Sądu Najwyższego, którzy 3 lipca mają przejść na emeryturę. - Jeśli chodzi o palącą kwestię przymusowego przechodzenia na emeryturę znacznej liczby sędziów Sądu Najwyższego 3 lipca, Komisja jest w pełni świadoma, że jest potrzebne pilne działanie; KE tego nie zaniedba - mówił.