Czy lewica odsuwa funkcjonariuszy dawnego reżimu? Miller to członek Biura Politycznego partii komunistycznej u jej schyłku. Ale skąd w takim razie silna pozycja Jerzego Szmajdzińskiego, który pod rządami tegoż reżimu kierował młodzieżową organizacją. I obecność innych etatowych działaczy czy wojewódzkich sekretarzy?
Może więc lewica rozstaje się z ludźmi, którzy już w III RP symbolizowali grzechy władzy, dziwne związki z biznesem, osłanianie sprawek kolegów. To już prędzej - pamiętamy, jak Miller nie potrafił się wytłumaczyć z afery Rywina, bronił bohaterów afery starachowickiej, zabiegał o łaski Kulczyka.

Reklama

Tylko skąd jako patron nowej lewicy Aleksander Kwaśniewski, który w roli specjalisty od zaprzyjaźniania się z biznesem dorównał Millerowi, a jak twierdzą wtajemniczeni, wyprzedził go? Który prezydenturę zakończył symbolicznym ułaskawieniem Zbigniewa Sobotki, według sądu - autora starachowickiego przecieku.
Los Millera pokazuje symboliczny wymiar polityki. Były premier, z własnej winy, ale i w następstwie splotu okoliczności stał się symbolem złego stylu rządzenia. Kwaśniewski - bo sprawował urząd pozornie oddalony od realnej władzy, bo mówił na okrągło - jest dziś naprawiaczem.

Wojciech Olejniczak, minister w rządzie Millera, przebija dawnego szefa osinowym kołkiem. Bo wprawdzie przyniósłby lewicy sporo głosów, ale odstraszałby ludzi dawnej Unii Wolności, potencjalnych koalicjantów z Platformy Obywatelskiej, intelektualistów czy wpływowe media - chcących postawić na odnowioną lewicę. To krok racjonalny. I pokazujący absurd polityki, skoro Kwaśniewski ma być wizytówką "nowego".

Wypada za burtę polityk brutalny, zasłużony w psuciu państwa, ale i ciekawy. Który otwarcie, a nie jak jego koledzy z lewicy - cichcem optował za wolnym rynkiem i umiał się w kilku przypadkach postawić Unii Europejskiej. A nade wszystko utalentowany samouk. To ostatnie - talent - decyduje i o tym, że tak wielkie wpływy zachowują Szmajdziński, Borowski czy wreszcie Kwaśniewski.

Reklama

Lewica nie może się konsekwentnie oczyszczać, bo nie ma kandydatów do pokoleniowej zmiany warty. Partyjna młodzież, nawet politycy w średnim wieku, są tam - z paroma wyjątkami, do których zaliczam Olejniczaka - nieciekawi. Dinozaury straszą, ale mają osobowość. Dlatego długo jeszcze zachowają dominującą pozycję. Ceną jest parę rytualnych morderstw najbardziej "kontrowersyjnych" okazów.