Leszka Millera nie chcą na liście centralne władze Sojuszu Lewicy Demokratycznej - największej partii w koalicji Lewicy i Demokratów. Wojciech Olejniczak czy Aleksander Kwaśniewski wielokrotnie podkreślali, że były premier powinien już pójść na polityczną emeryturę.

Reklama

Miller jednak nie rezygnuje, tym bardziej że twardo stoi za nim łódzka organizacja wojewódzka SLD. "Przyjęto nawet uchwałę w mojej sprawie" - mówi "Rzeczpospolitej" zadowolony Miller. "Teraz nie mogę się już wycofać z walki o miejsce na liście".

Były premier jednak nie wyczuł nastrojów społecznych. Aż 54 proc. ankietowanych przez instytut GfK Polonia uważa, że "zdecydowanie nie powinien" kandydować do Sejmu z listy LiD. 14 proc. jest zdania, że Miller "raczej nie powinien" tego robić. Tylko 4 proc. ankietowanych twierdzi, że "zdecydowanie powinien" kandydować do Sejmu. Krótko mówiąc - mamy już dość Millera w polityce.

Ten sondaż raczej nie spowoduje, że Leszek Miller zrezygnuje z walki o miejsce na łódzkiej liście wyborczej LiD. Jutro Rada Krajowa Sojuszu ma zatwierdzać listy wyborcze. Wygląda na to, że obrady będą bardzo burzliwe. Oprócz Millera do walki o miejsce na liście szykuje się też inny dawny lider SLD - Marek Dyduch.

Reklama