Premier długo opowiadał o tym, jak ważna z punktu widzenia interesu Polski była jego podróż do Ameryki Południowej. Wyliczał gospodarcze korzyści, które przyniosły jego spotkania z przywódcami m.in. Brazylii czy Meksyku.

Reklama

A zaraz potem podzielił się z dziennikarzami refleksją na temat sposobu relacjonowania jego wizyty. "Uważam, że komentarzorzy mają pełne prawo, a nawet obowiązek być krytycznymi wobec premiera. Moja rola polega też na tym, że można się czasami ze mnie śmiać" - przekonywał.

Ale zganił polskie media za komentarze, które - jak mówił - nie mogły być dobrze odebrane przez gospodarzy.

"Z punktu widzenia narodu peruwiańskiego wyśmiewanie się z ich największego odznaczenia jest nietaktem" - przekonywał szef rządu. Tłumaczył, że to tak, jakby Peruwiańczycy śmiali się, że ktoś wraca z Polski z odznaczeniem z "wielkim białym ptakiem". Miał tu na myśli polskie Order Orła Białego.

Tusk zapewniał, że mieszkańcy Chile i Peru mają o Polakach bardzo dobre zdanie. Jego zdaniem, to nic dziwnego, że chcą się pochwalić swoimi atrakcjami turystycznymi. "Tak samo my pokazujemy zagranicznym gościom Wawel czy Gdańsk" - porównywał.

Na koniec dodał, że w Peru i Chile komentarze na temat jego wizyty w tych krajach przyjęto ze zdziwieniem i przykrością.