"Trzeba chyba ostatecznie zakończyć ten dziwny kontredans. Prezes Kaczyński to nie jest piękna panna na wydaniu, żeby wszyscy biegali za nią i pytali, kiedy można się umówić. Na pewno nie będę w tej roli.
Jeśli nie chce debatować, to w końcu nie jest moja osobista przyjemność, to jest jego problem.
Temat uważam właściwie za skończony. Nie będę się nikomu narzucał. Mam bardzo dużo roboty, jak państwo zauważyli. Być może jest to ze stratą dla tych, którzy chcieli poznać bliżej zamiary opozycji, niestety nie mam na to już wpływu" - powiedział Tusk.
Na odpowiedź prezes PiS nie trzeb było długo czekać:
"Po pierwsze zgodzę się z Donaldem Tuskiem. Nie jestem piękną panną. Rzeczywiście prawda. To jest poza jakąkolwiek wątpliwością. Pan premier był łaskaw biegać za mną jednak dotąd, widocznie się zmęczył. Kondycji mu zabrakło, przykro mi z tego powodu.
A jeżeli chodzi o debaty, to obserwuję taką tendencją ucieczkową. To minister Rostowski mówi, że nie będzie rozmawiał z panią (wice)premier Gilowską. To teraz pan premier Tusk. To były inne przeszkody, bardzo zasadniczej natury, ale nie chcę w tej chwili o nich mówić.
I te przeszkody rzeczywiście miały poważny charakter. No ale cóż, poza tym to mogę tylko powiedzieć, że kiedy teraz pan premier był u pana Lisa na tej takiej powiedzmy sobie quasi-debacie, to wyglądał rzeczywiście na bardzo zmęczonego.
Ja się przyznałem skromnie, że nie jestem piękną panną, a może nawet kawalerem nie jestem pięknym. Natomiast, pani redaktor, no pan Tusk też nie jest piękną panną. Dla mnie też nie jest pięknym kawalerem" - odpowiedział Kaczyński.