Gilowska - według zapowiedzi działaczy PiS i prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego - miała reprezentować ugrupowanie w debacie z ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Ten oświadczył jednak, że taka debata byłaby złamaniem prawa. Powiedział, że zgodzi się na nią, ale pod warunkiem, że Gilowska zrezygnuje z zasiadania w RPP.
W reakcji na tę sytuację oświadczenie o apolityczności Rady wygłosił w środę, podczas konferencji prasowej po posiedzeniu RPP, jej przewodniczący, prezes NBP Marek Belka.
>>>PIS JEDNAK DAŁO ZA WYGRANĄ. KACZYŃSKI PISZE LIST DO TUSKA
Jak podkreślał, "ma obowiązek strzec niezależności, autonomii i apolityczności banku centralnego". Zapewnił, że zadanie to realizuje, opierając się o przepisy prawa i najlepsze praktyki, "tak, aby polski bank centralny nie uczestniczył w politycznych kampaniach i partyjnych sporach".
"Reputacja i wiarygodność NBP i jego organów są wartością samą w sobie, wszelkie przejawy angażowania NBP w bieżącą politykę traktuję jako działanie na jego szkodę i utrudnianie wykonywania jego konstytucyjnych i ustawowych obowiązków" - powiedział Belka.
Podkreślił, że NBP jest instytucją zaufania publicznego. "To kapitał wypracowany również przez moich poprzedników. Hanna Gronkiewicz-Waltz, Leszek Balcerowicz i Sławomir Skrzypek dbali o przestrzeganie litery i ducha prawa, budując prestiż i autorytet NBP" - mówił.
"Apeluję do przedstawicieli mediów, a za ich pośrednictwem do opinii publicznej, o potraktowanie mojego oświadczenia, jako głosu prezesa instytucji zaufania publicznego, stojącego na straży podstawowych wartości i zasad, stanowiących fundament niezależnego banku centralnego" - oświadczył Belka.
>>>KACZYŃSKI: GILOWSKA "ROZJECHAŁABY" ROSTOWSKIEGO
Po nim głos zabrała uczestnicząca w konferencji prof. Zyta Gilowska. "Jest oczywiste, że nie mogę i nie zamierzam brać udziału w żadnej kampanii wyborczej, w agitacji partyjnej w jakiejkolwiek formie" - oświadczyła.
"Jestem w pełni świadoma ograniczeń prawnych, w jakich przyszło mi działać jako członkowi Rady Polityki Pieniężnej. Jestem także oczywiście świadoma swoich praw, jako obywatel, jako naukowiec, jako członek RPP i jako były minister finansów"- mówiła.
Podkreśliła, że jest i zawsze była "gorącym zwolennikiem dyskursu, zwłaszcza dyskursu publicznego - jest on dobry i pożyteczny dla demokracji i dla obywateli".
Gilowska zastrzegła jednak, że czas kampanii wyborczej jest bardzo nerwowy i nie wydaje jej się możliwe uzgodnienie konwencji dyskursu publicznego z jej udziałem.
"Osobiście uważam, że można sobie wyobrazić dobry dyskurs publiczny w każdym miejscu i czasie, o ile konwencja byłaby surowa, sprzyjająca wymianie poglądów, miała charakter ekspercki, przypominała debatę akademicką. Natomiast obecnie czas jest bardzo nerwowy i nie wydaje mi się, by było możliwe ustalenie warunków dyskursu z moim udziałem" - powiedziała Gilowska.
"Debata wyborcza nigdy nie wchodziła w grę z tego prostego powodu, że jestem bezpartyjna i z racji swojej funkcji apolityczna" - podkreśliła.
Gilowska była pytana, czy poparcie, jakiego udzieliła prezesowi PiS i wytypowanie jej przez Kaczyńskiego do debaty z ministrem finansów nie koliduje z jej członkowstwem w Radzie. "To o czym pan mówił, to nie było poparcie, tylko było wsparcie. Jako obywatel, człowiek mogę powiedzieć, że kogoś wspieram, a kogoś nie" - odpowiedziała Gilowska.
Wykluczając swój udział w debacie wyborczej podkreśliła, że "w grę wchodzi zawsze dyskurs, pytanie jest o formę i konwencję takiego dyskursu".
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak, pytany w środę przez PAP, kto - wobec stanowiska Gilowskiej - będzie reprezentował PiS w debacie o finansach publicznych odpowiedział, że partia nie zrezygnuje z wystawienia swojego kandydata. "Jest wielu kandydatów. Nie będę wskazywał nazwiska, ale ta osoba cieszy się autorytetem" - podkreślił.
"Decyzja prof. Gilowskiej jest suwerenna. Przedstawimy naszego eksperta, kiedy PO zgodzi się w końcu na debatę" - dodał.