"Poinformowałem wczoraj koleżanki i kolegów z Platformy, że będę rekomendował kobietę na marszałka Sejmu. Oczywiście decyzja należy do posłów. Grupa posłów zgłosi kandydaturę dzisiejszej minister zdrowia, Ewy Kopacz, ale rzecz jasna pojawią się pewnie także inne kandydatury" - poinformował premier na konferencji prasowej.
>>>Kaczyński: Awans Kopacz na marszałka Sejmu to kpina ze społeczeństwa
Jak dodał, liczy na zwiększenie udziału kobiet w prezydium Sejmu.
"Rewolucji nie będzie"
Zmiany będą więcej niż kosmetyczne, ale nie będzie to rewolucja, która będzie wszystko wywracała do góry nogami" - powiedział Tusk na konferencji prasowej. Argumentował, że Polacy w wyborach opowiedzieli się za stabilnością i kontynuacją. Tusk nie wymienił żadnego nazwiska, powiedział jedynie, że o planowanych zmianach jako pierwszego poinformuje prezydenta Bronisławach Komorowskiego.
Nowa, czyli stara koalicja
"Potwierdziłem panu prezydentowi, że jestem po pierwszej poważnej rozmowie z premierem Waldemarem Pawlakiem i że intencja tworzenia tej koalicji jest dla nas obu, dla szefa PSL-u i dla mnie jednoznaczna" - powiedział na konferencji prasowej Tusk, który z prezydentem Bronisławem Komorowskim spotkał się w środę.
"Bardzo się ucieszyłem, że pan prezydent potwierdził pierwsze swoje deklaracje w rozmowie ze mną, że uznaje to za bardzo dobrą możliwość, by koalicja większościowa - a PO i PSL taką koalicję mogą stworzyć - tworzyła nowy rząd" - oświadczył
Premier Donald Tusk poinformował, że prezydent Bronisław Komorowski zaproponował, by zwołać pierwsze posiedzenie Sejmu w możliwie najpóźniejszym terminie. Według niego, byłoby to 7 lub 8 listopada. Dodał, że najpóźniej 22 listopada zostanie przedstawiony nowy gabinet. "Prezydent - tak zapowiedział w czasie rozmowy ze mną (...) zaoferował taką możliwość, by zwołać nowy Sejm tak późno, jak pozwala konstytucja, więc byłby to 7 może 8 listopada" - powiedział premier na konferencji prasowej w Warszawie. "Jeżeli wykorzystujemy pierwszy krok konstytucyjny, to najpóźniej 22 listopada powstanie nowy gabinet" - dodał.
Premier zapowiedział, że expose wygłosi najprawdopodobniej w okolicach 6 grudnia. "Expose można się spodziewać w okolicach świętego Mikołaja, ale nie dlatego, żebym jakiś wór prezentów przygotowywał" - mówił. Tusk wyjaśnił, że prezydent zaproponował rozwiązanie, które wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom dotyczącym kontynuowania prac prezydencji, ale jest lepsze z punktu widzenia "czystości konstytucyjnej". Jak dodał, przyznał prezydentowi podczas rozmowy, że rozwiązanie przez niego zaproponowane "rzeczywiście jest zręczniejsze bez dwóch zdań i dużo bardziej oddaje ducha konstytucji".
"Prezydent zaproponował, by korzystając z kalendarza, jaki opisuje konstytucja, rząd pracował możliwie długo, ale żeby nie było potrzeby tej czasowej nominacji na czas końca prezydencji. Uznaliśmy wspólnie, że ta sytuacja mogłaby być jednak dość krępująca i trochę ekstrawagancka" - powiedział. Premier zaznaczył, że w związku z tym przyjął propozycję prezydenta z "taką autentyczną radością". "Bo jest to propozycja, która uwzględnia te potrzeby dokończenia prezydencji w składzie merytorycznie do tego przygotowanym".
"To oznacza, że pan prezydent - tak zapowiedział w czasie rozmowy ze mną - (...) zaoferował taką możliwość, by zwołać nowy Sejm tak późno, jak pozwala konstytucja, więc byłby to 7 może 8 listopada" - powiedział. Następnie - jak mówił - jest 2 tygodnie czasu po zwołaniu się Sejmu i podanie się rządu do dymisji. "Mamy jeszcze 2 tygodnie plus dwa tygodnie na działania związane z tworzeniem nowego gabinetu" - powiedział.
"Wykorzystując pierwszy krok konstytucyjny pan prezydent zaproponował, że to oznacza w konsekwencji, że nowy gabinet, jeśli będzie taka wola prezydenta, zostanie przedstawiony w okolicach 20 listopada" - powiedział Tusk. "Pan prezydent sugeruje, żeby wykorzystywać tylko pierwszy krok konstytucyjny przy tworzeniu rządu, żeby sytuacja była klarowna, dlatego nie będziemy z tym czekali do świętego Mikołaja, jak niektórzy sądzili, tylko w listopadzie powinien zostać powołany nowy gabinet, jeśli taka będzie wola pana prezydenta" - dodał.
"Ta moja propozycja nie jest ilustracją rywalizacji, tylko jest decyzją, która usunie jakiekolwiek spekulacje o rywalizacji" - powiedział Tusk na konferencji prasowej. Wcześniej poinformował, że kandydatką na marszałka w nowej kadencji będzie minister zdrowia Ewa Kopacz. Podkreślił, że jego lojalność wobec prezydenta Bronisława Komorowskiego, co do dyskrecji w informowaniu opinii publicznej ws. obsady nowego rządu, będzie także dotyczyła informacji o przyszłości Schetyny.
Premier oświadczył także, że odrzuca pojawiającą się argumentację, według której kobieta nie powinna kierować pracami Sejmu. "Odrzucam tę argumentację i mówię zupełnie serio. Uważam za właściwie niestosowne sugerowanie, że jeśli ktoś ma być sprawny, albo ma mieć silną pozycję, to musi być to facet. Naprawdę tak nie jest i poznałem w pracy bardzo wiele urzędników-kobiet, które mają bardzo silną rękę i potrafią rządzić lepiej niż mężczyźni" - podkreślił Tusk. Dodał, że jego doświadczenie pokazuje, że płeć nie odgrywa żadnej roli, jeśli chodzi o wartość sposobu działania. "Jestem przekonany, że minister Kopacz spokojnie da sobie radę także w tej nowej roli, jeśli oczywiście Sejm ją zaakceptuje, jeśli zostanie wybrana" - powiedział Tusk
Ludowcy chcą tych samych ministerstw
"Moje dotychczasowe - po wyborach - rozmowy z Waldemarem Pawlakiem wskazują na to, że ludowcy są raczej zainteresowani dotychczasowymi dziedzinami" - podkreślił Tusk na konferencji prasowej.
Pytany, czy koalicjant godzi się na zaproponowane przez niego jeszcze przed wyborami zmiany w strukturze rządu, powiedział, że nie sądzi, aby w ciągu najbliższych kilku miesięcy zostały przeprowadzone "zmiany w administracji centralnej, które będą wymagały zmian ustawowych".
Tusk podkreślił, że pierwsze tygodnie pracy nowego Sejmu zdominuje dyskusja budżetowa. Premier dodał, że zapowiedziane zmiany w strukturze rządu, które nie będą wymagały zmian ustawowych, będą szybciej. Ale - jak zastrzegł - wolałby najpierw ustalić precyzyjnie z koalicjantem "zakres możliwych w tej chwili zmian".
Jak powiedział, np. jego koncepcja podziału MSWiA jest raczej akceptowana jako logiczna. Również - jak mówił - pomysł utworzenia resortu cyfryzacji ma na celu takie zarządzanie projektami cyfryzacyjnymi, aby nie "grzęzły w niekończących się konsultacjach i resortowych ambicjach".
Premier, szef PO Donald Tusk zadeklarował, że choć Grzegorz Schetyna jest jego bardzo bliskim przyjacielem i współpracownikiem, to aspirował wielokrotnie do roli "konkurenta i lidera wewnętrznej opozycji". Tusk podkreślił, że "instytucje nie mogą ze sobą konkurować".
"Grzegorz Schetyna nigdy nie ukrywał, że jest politykiem ambitnym. Jest moim bardzo bliskim przyjacielem i współpracownikiem, ale także aspirował wielokrotnie do roli konkurenta i lidera wewnętrznej opozycji. I ma do tego prawo" - powiedział Tusk.
Szef PO deklarował, że najważniejsze jest teraz dla niego, aby strzec Polskę przed kryzysem. "Wszyscy musimy mieć pewność, że każdy bez wyjątku pracuje na rzecz sprawnego działania, sprawnego rządzenia" - powiedział.
"Musi to być ekipa, gdzie nie ma żadnych wątpliwości, że wszyscy służą jednemu celowi. Interesowi Polski muszą być podporządkowane ambicje wszystkich bez wyjątku" - podkreślił Tusk. Jak dodał, "w najbliższym czasie instytucje nie mogą ze sobą konkurować". "To jest dla mnie sytuacja bezsporna" - zaznaczył.
Tusk ocenił też, że nie jest tak, iż po wyborach zmiany personalne są sensacją samą w sobie. "Nawet ci, którzy z wielkim przekonaniem głosowali na PO czy PSL też na pewno mają nadzieję na korektę" - dodał. Tusk nie odpowiedział na pytanie, kto zostanie marszałkiem Senatu, a kto szefem klubu PO
Premier Donald Tusk powiedział w czwartek, że połączenie resortów gospodarki i środowiska "to pomysł do przemyślenia". Podkreślił, że nie ma mowy, aby pokłócił się w tej sprawie z ministrem gospodarki, szefem PSL Waldemarem Pawlakiem.
Przedstawiając jeszcze przed wyborami plan zmian w organizacji rządu, Tusk zapowiedział przesunięcie energetyki do resortu środowiska. Z kolei Pawlak przedstawił propozycję, by połączyć resorty gospodarki i środowiska. W środę szef PSL stwierdził, że można to szybko przeprowadzić. Tusk podczas czwartkowej konferencji podkreślił, że "tematy klimatyczne, energetyczne i środowiskowe są de facto jedną wiązką problemów".
"Premier Pawlak to też jakby zrozumiał i zaakceptował. Odpowiedzią premiera Pawlaka było, żeby być może środowisko było połączone z całym resortem gospodarki" - mówił premier. "To jest też pomysł do przemyślenia, chociaż istotą mojej koncepcji jest bardzo wyraźne związanie problemów energetyki i kwestii środowiskowych. Mamy na pewno o czym dyskutować" - powiedział.
"Mogę państwa uspokoić, albo rozczarować. Na pewno się nie pokłócimy o to, bo mamy podobny punkt widzenia, a premier Pawlak z całą pewnością, tak jak przez ostatnie 4 lata, także w następnym okresie będzie miał kluczową rolę do odegrania jeśli chodzi o nadzór nad tematami energetycznymi" - zapewnił Tusk
Na konferencji prasowej premier był pytany, czy na sto procent może wykluczyć koalicję z Ruchem Palikota.
"Na szczęście nie muszę dzisiaj wykluczać żadnej koalicji" - odpowiedział premier. Wyjaśnił, że może po prostu sądzić, iż "powstanie koalicja PO-PSL i że ona będzie skuteczna". "Nie ma potrzeby spekulacji, czy ktoś jeszcze będzie musiał być uczestnikiem takiej koalicji. Osobiście mogę powiedzieć tylko to: (...) klub Palikota jest niespodzianką, jeśli chodzi o wysokość wyniku, ale też jest wielką niewiadomą, jeśli chodzi o to, co będzie prezentował w parlamencie" - mówił Tusk.
"Moja znajomość Janusza Palikota podpowiada mi, że to jest partner wysokiego ryzyka. Pod każdym względem" - podkreślił. "Znacie moją niechęć do hazardu i do przesadnego ryzyka, że ja takiego ryzyka dla Polski bym nie podejmował" - zaznaczył.