"To zapewne pozostałość po pochówku jakiejś młodej kobiety" - powiedział Jerzy Roś, archeolog, który odkopał zabytkowy pierścień na terenie dawnego cmentarzyska. Mężczyzna uważa, że niektóre takie znaleziska mogą przynosić pecha znalazcy. Roś mówi to na podstawie swoich 26-letnich doświadczeń wie, że zabytkowe przedmioty mogą powodować niewytłumaczalne zdarzenia.

Reklama

Roś opowiada historię swojego kolegi archeologa. "Robert niefrasobliwie założył na palec świeżo wykopany średniowieczny pierscień. Wychodząc z wykopu uderzył głową o gałąź. Rana nie goiła się. Po kilku miesiącach zmarł na sepsę" - mówi archeolog.

Kolejny przypadek to historia nastolatka ze Sławkowa, który ukradł z wykopalisk ludzką czaszkę, na której widniały ślady po ciosie zadanym ostrym narzędziem. Kilka dni później chłopak miał poważny wypadek motocyklowy. Rentgenowskie zdjęcia wykazały, że rany na głowie nastolatka są niemal identyczne, jak te na skradzionej czaszce. Chłopak po wypadku przebywał w śpiączce. Wybudził się dopiero, gdy jego matka oddała czaszkę archeologom.

Do dziś nie wiadomo, czy "klątwa Tutenchamona" była faktem, czy wymysłem. Podobnie jak nie wiadomo, czy śmierci osób obecnych przy otwarciu grobu Kazimierza Jagiellończyka były wynikiem klątwy, czy też rakotwórczego grzyba.